stacjonarnych, szkolna Wigilia i takie tam. Na Mikołajki zainkasowałam białego wilka (pozdrawiamy wiedźminów) do malowania po numerach, cuuuudny. Chyba zrobię mu pionowe źrenice :P.
Poza tym większość dnia spędziłam na perswadowanie mamie, że na przyjazd gości nie jest wymagane gotowanie dwóch różnych zup (jako dodatek do sałatki z wędliną i rasowego drugiego dania w postaci mięcha z kartoflami i marchewką). Tu może i wygrałam, niestety, mama nadal podtrzymuje twierdzenie, że pierniczki, ciastka francuskie z różą, strucla z makiem i keks to stanowczo zbyt skąpy zestaw ciast i koniecznie jeszcze trzeba zrobić jakiś tort. Serio.
Dziękuję za kartki z życzeniami - Agajo, i za wisiadełko też :). Piękne. Mam zdjęcie, ale naprawdę nie mam już siły dziś wstawiać zdjęć.
Dziś, dla odmiany, zostawiłam w domu zapalone światło, a po przyjściu zdziwiłam się niezmiernie, że się świeci. No, zawsze to lepsze niż roztopić czajnik na gazie. Chociaż myślę, że wysokość ratunków za prąd i gaz może mi skutecznie podnieść poziom przytomności umysłu.
Odzipnę dopiero po przejściu tsunami, czytaj: świąt. Zacznę malować białe wilki z pionowymi źrenicami. Może będą trochę dłuższe i widniejsze dni.
A może przyjdzie omikron i wszystko rozomikroni? W sumie takie malowanie białych wilków to super zabawa na jakiś lokdałn albo kwarantannę.
Że co, że już 100? Tylko 1235?
edit:
kartki z wisiadełkiem :)
raz jeszcze dziękuję.
Ja też dziękuję. Bardzo.
OdpowiedzUsuńPokaż wilka.
OdpowiedzUsuńPlease (jak mawia Malątko na wezwanie "Magic word?")
na razie wilk składa się z białych pól z numerami i 22 pojemniczków z farbą. Pokażę jak coś się zacznie dziać, ale to po tsunami.
UsuńMyślę, że zmienię nomenklaturę: nie święta, tylko tsunami.