środa, 1 września 2021

no zgadnijcie

 


Leje. 

Zaraz idę na rozpoczęcie roku. W butach, a co. :P


wieczorem
Malątko lepiej, dzięki za wsparcie.

Ujeżdżam dziennik elektroniczny. Muszę go opanować przed jutrem... Sprawy nie ułatwia, że od bardzo niedawna mam nowego laptopa, malutkiego, z którym mam zamiar ganiać do roboty. Laptok jest bezmyszowy i ma jakiś tam inteligentny taczpad. Próbuję go ujeździć, bo nie chce mi się nosić myszy i  tego całego magazynu sprzętu... założenie: zero kabli, wszystko w jednym zeszyciku. Dziennik i cztery podręczniki z nagraniami. Jutro zobaczę, czy słychać bez dodatkowych głośników. Jeśli nie, dokupię jeszcze mały, przenośny głośnik na blutufa... ale mam nadzieję, że usłyszą, klasy mam malutkie.

Jutro będę próbowała ujeździć szkolne wifi. W wakacje szkoła zainwestowała w nowy ruter, więc może będzie ciut lepiej niż w maju?

Poza tym żelowe plastry puściły na amen, bąble pod nimi były coraz większe, w końcu ustrojstwo się oberwało i tyle. Tia, mam jeszcze dwa żelowe, jak się wykąpię i wyschnę, nakleję czyste. BTW tamte były tak zafafluśnione, że nie jestem przekonana co do higieniczności długiego trzymania plastra żelowego na bąblu. 

Poza tym dziś lało tylko do południa, za to z pełnym przekonaniem. Jutro ma padać przelotnie, tylko. Ale zimno dalej... póki nie zaleczę nóg, na ogród nie pójdę.... a bazylia mi całkiem klapnie z tego zimna, no. 

Zła jestem na te wszystkie nowości techniczne, na paskudną pogodę, na nowe buty, co mi nogi rozwaliły na miesiąc (tydzień już mam na liczniku, bąble mają się świetnie...). Nie cierrrpię nowych rzeczy, no.

A na domiar szczęścia jutro spotkam nowych uczniów. :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz