czyli drugi dzień z trzech. Jeśli jutro będzie ponad 500 nowych zakażeń, od soboty wracam do szycia maseczek.
Poza tym praca, przygotowanie do pracy na jutro (muszę jeszcze naładować komórkę i laptopa), poza tym spowiedź.
Nie wiem, albo naprawdę Powiało, albo ktoś coś wie :P, albo zwykły, pospolity przypadek... ponieważ mam już naprawdę dość spowiedzi z roztrząsaniem :P i wysłuchiwania, że głupot się naczytałam :P, dziś postanowiłam zameldować sprawy bieżące i więcej nic. No zameldowałam i co słyszę? Cytuję: Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy. Zobaczysz. Wiem, że czujesz się skrzywdzona. Musisz po prostu zaufać i wytrzymać. Mocą modlitwy i sakramentów, inaczej nie dasz rady...
Odeszłam od tego konfesjonału i rozryczałam się. Ja naprawdę nie prosiłam, nie prowokowałam tych słów. Albo on coś wie (co i od kogo?), albo przypadek, albo... coś mi Obiecujesz?
I czemu dziś rano otworzyłam Daniela na 12,12? Tysiąc trzysta trzydzieści pięć dni, Powiadasz? OK, ja Ci już odliczę. Much may happen in that time...
1.
Będę odliczać, jak wtedy, przed konsekracją, tamten rok, Pamiętasz? Do 1335. Jeśli to Ty, jeśli Chcesz, Możesz. Wiem.
Jeśli to ma wisieć na włosku mojej wiary, to proszę Cię bardzo, tyle, że lepiej by Ci było powiesić całą sprawę na nitce babiego lata. Ale ok, umawiamy Się tak: Ty Prowadzisz, ja wierzę. I po 1335 dniach Zobaczymy. :P Uprzedzam, że jeśli nic nie Zrobisz, będzie Ci głupio nie tylko przed całym Niebem, ale i przed połową internetu... :P
Już pierwszego dnia jest trudno... ok, nie oddaję czegoś, na czym mi szczególnie zależało, chociaż miło by mi było, gdyby. :P Przecież Wiesz. Ale ok, Ty Robisz co Chcesz i zakładam, że Zrobiłeś dobrze, no.
Poza tym zamarynowałam mamie śliwki. Całe popołudnie roboty.
Dobra, podłączam te ustrojstwa pod prąd, a sama idę na pompejankę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz