sobota, 11 września 2021

530, kurka wodna i czapla

 530. Jutro i pojutrze pewnie będzie mniej, potem znowu pójdzie w górę. Lubelskie, a jakże, na miejscu pierwszym. Ale na maseczki nie miałam dziś chwili czasu... no może oprócz wstępnych przemyśleń koncepcyjnych :).

Dotarłam na ogród. Wprawdzie lewą piętę musiałam jeszcze zakleić plastrem, ale dotarłam.


Wyłażą zimowity.


Kwitną wrzosy.



Dla równowagi zakwitł też barwinek.


A to chyba moje ulubione zdjęcie z dziś:



Chociaż konkurencję ma niezłą. Gwiazdą obiektywu okazały się jadalne kasztany z miejskiego parku.






Wczoraj były tu wydry - mówił mi pewien pan. Szkoda, że nie było pani z aparatem... wydry to ładne są. 
Nie wątpię, też mi szkoda... Dziś była tylko młoda kurka wodna


I czapla, chyba też młodziutka.



3. 

6 komentarzy:

  1. Jakie piękne zdjęcia! Kasztany wyglądają czarodziejsko. No i ta czapla z wdzięcznie wygiętą szyją :) U nas po ogrodzie pałęta się pisklę gołębia grzywacza. Ogon i skrzydła niewyrośnięte, więc zamiast fruwać drepcze niezdarnie wśród bluszczów i piszczy przenikliwie. Obawiam się, że wkrótce wzbudzi zainteresowanie kota sąsiadów. Rodzic gołąb, chyba ojciec, cierpliwie karmi malucha kilka razy dziennie. Może dzieciak się jakoś uchowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grzywacze mają dużą śmiertelność piskląt, gdyby nie to, zagrzywaczyłyby cały świat, bo lęgną się kilka razy w roku i za każdym razem mają dwójkę. Jedna para w roku potrafi przyrzucić światu i sześć piskląt...

      Usuń
    2. Grzywaczy u nas coraz wiecej - wczoraj obserwowałam dostojnie kroczące po alejce.

      Usuń
    3. i pomyśleć, że kiedy byłam mała, grzywacze były gatunkiem ginącym... pani od biologii uczulała, żeby ich nie straszyć...

      Usuń
  2. Wczoraj idąc do kościoła oglądałam cały wielki bukiet kwitnących zimowitów. Dorodne, że hej. Zaskoczyły mnie....

    OdpowiedzUsuń