imieniny mamy.
Sójka za morze jakoś nie bardzo. A biedronki jak ostatnie akcenciki mijającego lata.
Drugą, śmieszną młodość (każda druga młodość jest śmieszna) przeżywają fiołki.
A ja przeżyłam imieniny mamy. Mama dziś głównie odbierała niezliczone i niekończące się telefony, zorganizowałam jej krótką imprezę, zapraszając moją (i jej) znajomą panią :))), no i jakoś poszło. Jutro niedziela, moje urodziny, w poniedziałek do pracy. Potrzebuję jeszcze przynajmniej tygodnia wolnego :P, żeby się do końca ogarnąć, ale cóż. Byle do Wszystkich Świętych.
402.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uprzejmie proszę jakoś podpisywać komentarze. Istnieje ryzyko, że niepodpisane komentarze będę konsekwentnie ignorować.