niedziela, 9 października 2022

metamorfozy, odcinek 1

 dziś po przyjściu z porannej mszy stwierdziłam, że jak dla mnie jest za zimno na jakiekolwiek spacery, więc trzy czwarte czasu spędziłam na przygotowywaniu lekcji na kolejne dni, jedną ósmą na gotowaniu obiadu, a ostatnią jedną ósmą (dobrze policzyłam?) na porządkowaniu wakacyjnych zdjęć. I remontowych zdjęć. Oglądam je z pewnym zaciekawieniem.

Oto, na przykład, metamorfoza łazienki:


Było jak było, nawet ładnie, najgorsze było zimno i nieuniknione dotykanie ściany podczas korzystania z kibelka, co miało konsekwencje w postaci zapalenia korzonków. Nerwowych. 

Potem wszystko, no niemal,  znikło

i przy okazji wyszło na jaw, że pion był już zmieniony, więc nie muszę chociaż tego robić. Potem pojawiły się rury i kable.


ale też bardzo szybko znikły.


Z kolei zaczęły pojawiać się kafelki


a jak już się pojawiły, zrobiło się z górki.


Wyrósł prysznic i szafki

W kącie stanęła pralka, a nad nią zawisł wymarzony grzejnik.


A oto efekt finalny w bezpośrednim porównaniu ze stanem wyjściowym:



Zdarza się, że brakuje mi wanny, chociaż daję radę bez. Nieodmiennie odczuwam ciasnotę tej łazienki - miejsce wykorzystane co do centymetra, nic więcej już się nie da tam wsadzić. Do tego stopnia, że jak wsadzi się tam mnie :P, to jest ścisk. 

Ciąg dalszy metamorfoz nastąpi - jak kiedyś będę miała nudny dzień i nie będzie o czym pisać :P. 

396.

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. z łazienki akurat jestem zadowolona, nic lepszego nie dalo się zrobić na tej powierzchni

      Usuń