dziś po przyjściu z porannej mszy stwierdziłam, że jak dla mnie jest za zimno na jakiekolwiek spacery, więc trzy czwarte czasu spędziłam na przygotowywaniu lekcji na kolejne dni, jedną ósmą na gotowaniu obiadu, a ostatnią jedną ósmą (dobrze policzyłam?) na porządkowaniu wakacyjnych zdjęć. I remontowych zdjęć. Oglądam je z pewnym zaciekawieniem.
Oto, na przykład, metamorfoza łazienki:
Było jak było, nawet ładnie, najgorsze było zimno i nieuniknione dotykanie ściany podczas korzystania z kibelka, co miało konsekwencje w postaci zapalenia korzonków. Nerwowych.
Potem wszystko, no niemal, znikło
i przy okazji wyszło na jaw, że pion był już zmieniony, więc nie muszę chociaż tego robić. Potem pojawiły się rury i kable.
ale też bardzo szybko znikły.
świetnie wyszło.
OdpowiedzUsuńz łazienki akurat jestem zadowolona, nic lepszego nie dalo się zrobić na tej powierzchni
Usuń