dziś będzie jesień
jesień rozszalała, złocista, paląca, jeszcze zielonkawa, a już szara.
Jak nurogęś.
Ta była najbliżej. Zaszłam nad Wisłę, a tam - proszszsz.
Te kropeczki na drugim brzegu to mój ukochany drób.
Bardziej przybliżyć się nie da moim sprzętem. Dwie czaple, masa krzyżówek i nurogęsi.
A potem...
duchy, nie-duchy.
Jestem pewna, że gdybym była bliżej, hałas lądowania by mnie ogłuszył. Lądowanie jednego łabędzia dźwiękiem przypomina nieco parkowanie kombajnu lub ciągnika z wyładowaną przyczepą. Tu wylądowała szóstka naraz. Na szczęście byłam bardzo daleko i całe wydarzenie zyskało wymiar metafizyczny :).
Przyleciała para rodziców z czwórką piskląt, co ciekawe, ewidentnie w różnym wieku. Dwa maluchy starsze, dwa wyraźnie młodsze. Nie mam pojęcia, jak to możliwe.
Jak cudnie.
OdpowiedzUsuńjesień...
UsuńWyczytałam, że szerokość Wisły u nas wynosi około 1 km, może i więcej, bo przez most nie przejdzie się w 10 minut. A to było fotografowane na drugim brzegu po sporym ukosie, nie po linii wszerz. Więc jestem pełna podziwu dla tych zdjęć w sumie.