poniedziałek, 10 stycznia 2022

o białych wilkach trochę

 


Taka oto morda. :)))

Z innych białych wilków to wróciłam po latach do Wiedźmina - byłam ciekawa, czy ciągle będę reagować jak w ostatnich latach liceum i pierwszych latach studiów, wtedy podczytywałam, częściowo pod ławką, pierwsze opowiadania w fantastyce, potem pierwsze wydawane tomy... do końca nigdy nie doszłam. Pewnie i tym razem nie dojdę. Nie wiem, czy każdemu pisarzowi przy czwartym tomie talent zaczyna się psuć? :P (stąd popularność trylogii???)

Opowiadania _były_ najlepsze. Sadze brak już tej błyskotliwości języka, ukazującej się może w przebłyskach, czasem. Brak wykorzystywania kolejnych baśniowych motywów w przekręconym, cynicznym kontekście. Tego, co było atutem opowiadań, no.

Ale zobaczymy, poczytamy, okaże się w praniu.


Tymczasem wróciliśmy do szkoły - bez jakiegokolwiek reżimu sanitarnego. Dzieciaki siedzą razem w ławkach, bo znudziło im się siedzenie pojedynczo. Maseczek nie nakłada nikt i w żadnym miejscu. Płyn do dezynfekcji jak nalali w zeszłym roku, tak stoi, w bardzo dezynfekowanym, wręcz sterylnym stanie, jako że rzadko kto go dotyka, a i patrzą na niego sporadycznie. Generalnie, jak zauważyłam, służy do zmywania z białych tablic resztek markerów, jeśli w ogóle do czegoś komukolwiek służy. :P Omikronie, sigmo, pi, jakkolwiek cię nazwą, przybywaj, przyjmiemy cię z otwartymi... z wszystkim otwartym, no. Tylko pamiętaj, nie siadaj na białych tablicach - bywają dezynfekowane. 

Nie wiem, może równowaga biologiczna wymaga, żeby parę miliardów ludzi wymarło, może wtedy ekosystem da radę się chociaż trochę odrodzić? I co ja będę protestować, no. Niech się odradza. Warto by było tylko, zanim nas wybije, wdrożyć jakąś metodę biodegradacji plastiku... bo my wymrzemy, a plastik zostanie. I po co.


Ze spraw bliższych - brakuje mi mleka i chleba, czyli jutro muszę na zakupy iść. Widzę, jestem znowu nadmiernie kąśliwa, cykl mi znowu zwariował - nie wiem, po lekach, które ostatnio brałam? Na cześć powrotu do szkoły? Mam szczerą nadzieję, że to już w końcu jego ostatnie podrygi. 

I pięć tygodni roboty, i ferie. I aby do emerytury. I aby do.

124.

2 komentarze:

  1. Wiedźmina czytałem w 1995 roku, w szpitalu, sąsiad z łóżka obok mi pożyczył. Przeczytałem chyba dwa tomy i zupełnie nic z nich nie pamiętam (co według mnie świadczy o jakości książki), później jakoś nigdy mnie nie ciągnęło, chociaż różni znajomi się zachwycali i polecali. Żeby było śmieszniej: ostatnio przez kilka lat chodziłem z płócienną torbą, na której była reklama gry Wiedźmin.

    A co do polecania: dziś mnie nowicjusze pytali o nowego Matrixa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co do nowego Matrixa; nie mam pojęcia, nie oglądałam i prędko nie obejrzę, pewnie kiedyś, jak już będzie stary, niemodny i za darmo z gazetą na CD. Na podstawie recenzji, którą przeczytałam, nie polecam.

      Co do Wiedźmina, to jestem teraz może w połowie pierwszego tomu sagi i też nie polecam. Dłużyzny, moralizowanie, natrętnie wpajana idea ekologicznej tolerancji inności (to samo mnie wykurzało w Awatarze zresztą), zero błysku, który pamiętam z opowiadań. BTW: mam wrażenie, że ten tom (Krew elfów) już czytałam, wydaje mi się, że pamiętam niektóre sceny - ale poza tymi epizodami książka nie zostawiła większego śladu we wspomnieniach. Jako całość - żadnego.

      W gry rzadko gram, gry wiedźmin nie znam. Serial netfliksa pierwszy (chyba dwa odcinki widziałam) na oko był niewiele lepszy niż niesławny film i serial made by TVP, zresztą pisałam o tym już kiedyś.

      Usuń