czwartek, 27 stycznia 2022

ko... ko... i nauczanie zdalne

 czyli 2 razy ko... i wcale nie zamieniam się w kurę. Nawet w domową. 

Pierwsze ko... jak test na ko...wida. Zrobiłam mamie. Ujemny. Chwała Bogu. Naprawdę jestem najszczerzej wdzięczna, bo bałam się dwóch kresek na teście tym razem. Wygląda na to, że mama przerabia wirusa podobnego do tego, który dopadł mnie w święta...

Drugie ko... to ko...sy w karmniku. 

Wstaję ja rano, wyglądam przez okno, i proszsz.


 Wyżera kos z klatki słonecznik aż miło, tylko ogon do góry zadarł, bo mu się w klatce nie mieści.


Na podłodze jest wygodniej i więcej miejsca na kosie ogony.




A przy okazji - to wcale nie ja zrobiłem ten okropny bałagan....


Zresztą. Bałagan na nauczaniu zdalnym jest większy niż na moim balkonie, nawet po inwazji (nalocie) kosów. 
Z zasady prowadzę lekcje z domu, bo nie znam szkoły, w której internet wyrabia nauczanie zdalne. Z kim i z jakiej szkoły nie rozmawiam, wszędzie jest to samo: polowanie na salę z zasięgiem, problemy z logowaniem, jak już się uda to albo mnie widać, albo słychać (nigdy oba naraz), wywalanie z sieci co kilka minut, zero możliwości technicznych udostępniania filmiku czy zrobienia interaktywnej gry i takie tam. Więc zastrzegłam, że ja zdalne tylko z domu i koniec. No więc wchodzę, wrzucam link, czeeekam.

 Zajęcia miały się zaczynać o 9.00. Pierwszy uczeń zdołał się zalogować o 9.03. Kolejny po minucie, ale po kolejnej już go wyrzuciło. O 9.05 weszło znowu kilka osób, z czego połowa napisała na czacie, że nie działają im mikrofony. Dobra, zaczynam zajęcia. W międzyczasie wchodzi ten, którego wywaliło, ale ani nie widzi, ani nie słyszy. Piszę na czacie, żeby spróbował wyjść, zrestartować i wejść jeszcze raz. Wychodzi. Lekcja w toku. Pojawia się... nie ten, którego wywaliło, nie. Pojawia się zupełnie inna panienka, która na czacie pisze mi, że jest jej przykro, ale nie będzie się do mnie odzywać, bo... ją gardło boli. :))) Tu ja musiałam na chwilę wyłączyć swój mikrofon... :P Dobra. Lekcja w toku. Pojawia się w końcu ten, którego wywalało, ma tym razem wizję i fonię. Ostatni uczeń wszedł 10 minut przed końcem zajęć, z czego dobre 5 minut zmagał się uzyskaniem fonii. 

No i prowadź tu lekcję :))), ile tylko chcesz... Tylko dwa tygodnie tego cyrku, tylko 2 tygodnie...

141.

4 komentarze:

  1. Ja tylko chciałam powiedzieć, że blog Birdwatching to lepszy niż atlas ptaków jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) niektóre zdjęcia są lepsze niż w niektórych atlasach. Ale tekstu nie ma.

      Usuń
  2. Kosy to moje ukochane ptaki. Ich wiosenny śpiew sprawia, że świat wydaje się lepszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, za ten śpiew wybaczam im cały bałagan na balkonie. Pamiętam, że zdarzyło mi się słyszeć śpiewającego kosa w środku nocy, kiedy wracałam z pasterki... ciepło było.

      Usuń