dla mnie w tym roku średnio przyjemna, bo oczywiście, że się nie wyrobiłam ze sprzątaniem - i kończyłam już po wieczerzy, lekko do 21.30. Do tego mama jak nafoszony dwulatek - i już przed Wigilią zaczęła szykować wszystko na jutrzejszą wizytę rodziny brata. Nawet kolęd nie pośpiewała, przełknęła ostatnie ciastko i poleciała do kuchni gromadzić spodki i talerzyki.
No ale.
A herbatka dziś taka:
Kończę przygodę z EnglishTeaShop i - jak się uda - w przyszłym adwencie zamierzam znajomość kontynuować. Naprawdę smaczne herbatki. Ta dzisiejsza z trawy cytrynowej z imbirem i cynamonem, i z tamaryndowcem. Lekka, orzeźwiająca, bardzo przyjemna.
Karteczka taka:
I że to logiczne, że Baranek rodzi się w stajni, a Pokarm wkłada się do żłobu. Byleby tylko moja życiowa stajnia chciała Go wpuścić.




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uprzejmie proszę jakoś podpisywać komentarze. Istnieje ryzyko, że niepodpisane komentarze będę konsekwentnie ignorować.