śnieżyca, a przynajmniej tak zapowiadają. Za oknem widzę tyle:
A przed śnieżycą, hm.
Wstałam rano i pobiegłam do mamy po to, żeby usłyszeć, że ona do ortopedy jednak nie pójdzie. Bo... i wyszło na to, że prywatnie nie chce, a wybierała się dlatego, żeby skierowanie się nie zmarnowało. :P Potem jeszcze miałam akcję "pokrój mi kartofle". OK, to wstawię wodę i niech ci się gotują już, co? "Ale ja ich nie będę jadła". To po co kazałaś mi kroić?
Nie odważyłam się sprawdzić, czy śmieciarki wywiozły już z okolic śmietnika tą prawie tygodniową górę śmieci. Sprawdzę jutro. Na wszelki wypadek wycofałam się nad Wisłę.
Czapla siwa przypomina czaplę siwą
a biała poniekąd przypomina ducha. :)
Było tak ciemno, że migawka nie dała się przekonać do krótkiego mignięcia. A zdjęcie dzięki temu wyszło niezwykle oryginalnie.
Machnęłam ręką i poszłam cpykać zdjęcia krajobrazowe.
Na koniec spotkałam jeszcze dwa łabędzie w krzakach, ale sfotografować pozwolił się jeden.
A potem już zapadła całkowicie ciemna noc. Znaczy, minęła piętnasta. :P
A potem siadłam nad herbatką, a za oknem było tak:
Herbatka Vitax malinowo-jeżynowa. Ja czułam tylko hibiskus i bardzo intensywną jeżynę, maliny wcale.
Kartka:
Aniołowie odeszli do nieba, zrobiło się cicho i ciemno. Wiara zdechła śmiercią nagłą. Słowo trzeba było zweryfikować faktem. Sprawdzić. Co się tam właściwie stało, jeśli. I czy nie zwariowali. Albo czy nie wypili za dużo.
Proroka poznacie po tym, że sprawdzi się, co powiedział. Jeśli nie, taki prorok musi ponieść śmierć.
No i zostawili te 99 owiec na pustyni i poszli szukać jednego Baranka.




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uprzejmie proszę jakoś podpisywać komentarze. Istnieje ryzyko, że niepodpisane komentarze będę konsekwentnie ignorować.