niedziela, 29 maja 2022

przedremoncie

 czyli wynoszenie z domu gratów wszelakich, połączone z marzeniami, żeby nie mieć nic :P. 

Obiecałam Kawie-z-m brzydkie kaczątka. 


Może i brzydkie, ale słodziaki.


Trochę musiałam połazić po krzakach i mama na mnie syczała, jak robiłam zdjęcia. Ale. 


Naprawdę wiem, kiedy jest ten moment, że mam bliżej nie pochodzić. 


Byli z nimi oboje, mama i tata. Tata się trochę wycofał, jak robiłam zdjęcia.


Oprócz brzydkich były też całkiem ładne kaczątka.


Nieźle już podrośnięte i puszczane przez mamę nieco samopas.


W  pewnym  momencie na to kacze stadko wypadła jak jasny piorun mama gągoł.


Kaczusie odpłynęły i pod czujnym dziobem mamy kaczki zajęły się kaczymi sprawami na drugiej stronie starorzecza


a tymczasem mama gągoł wywiodła z przybrzeżnego zielska rządek malutkich gągoląt. Jeszcze mokrych. Nie wiem, może bardzo świeżo wylęgniętych.






Szkoda mi zwierzątek, bo u nas dalej zimno. Do Świętego Ducha nie zdejmuj kożucha, a po Świętym Duchu dalej chódź w kożuchu. Czy jakoś tak. 

263.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz