sobota, 28 maja 2022

jak po włamaniu...

 czyli poważnie przystępujemy do remontu, dziś wyniosłam z domu prawie wszystkie książki. Został totalny bałagan...  i przeświadczenie, że posiadam za dużo. 

Co do przeświadczeń - jestem absolutnie przeświadczona, że imprezowanie i bycie z ludźmi z pracy zupełnie nie daje mi ani radości, ani satysfakcji. Mogę to robić w imię miłości bliźniego :P, dopóki nie docipię do tej emerytury cudem jakimś, ok, byle nie za często. Zastanawiam się, czy o tym zmęczeniu, daremności, jałowości, niepasowaniu myśleli, kiedy pisali o tym, że świat nie nasyci. No pewnie istotnie nie nasyci. Tyle że ja mam do tego odrzucenie także z tej drugiej, hm nabożnej strony. I w rezultacie nie mam nic. Może oprócz kaczek.



i od czasu do czasu kurki wodnej. 


Może to jest jedyne towarzystwo dla mnie, no. Jedyna radość. Tia wiem, i tego mogłoby nie być.
Ciekawe, czy zwierzaki nie boją się, że przebywanie ze mną grozi im wiekuistym potępieniem :P. 

Tia wiem, to odzywa się niniejszym poczucie skrzywdzenia z jednej strony i obcość, totalna nieprzynależność do z drugiej. Tia wiem, powinnam wykrzesać z siebie heroizm i wybaczyć tym, którzy skrzywdzili. :P Ale na razie wolę kaczki. I kurkę wodną.

Zabawne, że kiedyś zależało mi na tym środowisku, na tych ludziach. Teraz - nawet jak wykrzeszę z siebie ten heroizm przebaczenia - i tak będę się trzymać z jak najdalszego daleka. Wybaczenie wybaczeniem, ale niech jeden z drugim za blisko nie podchodzi. :P We własnym interesie...

Naprawdę, wolę kurki wodne. 

262.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz