czwartek, 10 lutego 2022

w temacie

 windy to pojawiły się rury, a w nich kable. 


W temacie drobiu - wczoraj byłam tak zmęczona, że zapomniałam napisać, ale jadąc do Lbl widziałam przez okno dwa myszołowy i klucz przylatujących dzikich gęsi. A dziś nawiedziła mnie sierpówka


widziałam też o świcie grubodzioba przez okno, ale było za ciemno i zdjęcie nie wyszło zupełnie. Dość powiedzieć, że fotografując byłam pewna, że to kawka :P. A w parku samiczki gile


i dzięcioły, które już zaczynają się wyganiać z rewirów. 


Oprócz ptaków pokazały się wiewióry. Pierwsza wlazła na modrzew i zaglądała mi w okno


natomiast druga, parkowa, okazała się wiewiórką medialną i nie ruszyła się aż do uzyskania perfekcyjnego ujęcia.



A poza tym kwitnie leszczyna.


A za kwitnącą leszczyną kuszą wąwozy...


A poza tym dotarłam w końcu do spowiedzi i wysłuchałam streszczenia wszystkich kazań PeJeden z ostatnich dwóch tygodni... już myślałam, że zemdleję, zanim skończy :P. Jeśli coś mnie ruszyło w tych streszczeniach to tylko jak na sam koniec dotarł do dzisiejszej ewangelii i na jej podstawie mówił mi, że mam się wytrwale modlić. Nie wiem, może i tak. Zresztą. Przecież od lat się modlę. 

A jeszcze poza tym pan od drzwi zadzwonił, że dziś nie przyjdzie. Może jutro albo po niedzieli.

A jeszcze poza tym to byłam z mamą na gastroskopii, coś tam jej powycinali, mają robić histopatologię, za dwa tygodnie wizyta z poradą. Badanie robił ten sam lekarz, który jako pierwszy zdiagnozował raka tacie. Wtedy od razu powiedział: do onkologa i na stół. Teraz powiedział, że na jego oko to nie jest nowotwór. Więc trochę spokojniej czekamy na wyniki. Licząc się z tym, że w lecie trzeba będzie zoperować mamie zakamieniony woreczek żółciowy. 

No i tym razem to chyba tyle. 

155.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz