zacznę optymistycznie, od pawi.
W zeszłym roku dokupili jednego białego.
Najpierw długie miesiące siedział w klatce i tuczył się jak indyk. Teraz go wypuścili i schudł. I ewidentnie stara się zdobyć sobie jakąś pozycję w stadzie, ale mu wychodzi mniej więcej tak, jak mi szukanie ekipy...
Właśnie kończę dwugodzinne a bezowocne czekanie na kolejną ekipę, które po wstępnym umówieniu się na obejrzenie mieszkania nie przyszła. Przypłacam to wszystko rewolucjami okołotrawiennymi, z czystego stresu. I mam nadal ochotę uciec od problemu. Wyjechać w Bieszczady. Albo na księżyc.
Skończyłam dziś podcinanie ogrodowych drzewek. Wyłażą pierwsze ranniki.
W ogóle w podmiejskich ogrodach chyba jest zimniej niż w mieście, bo ledwie wszystko wyłazi.
A w mieście tymczasem pełny rozkwit. I dzwońce opalają dzioby na słoneczku.
161.
Fantastyczne te pawie. A zdjęcie pawia w locie to drwina z prawa ciążenia.
OdpowiedzUsuńw ogóle pawi ogon to drwina z prawa ciążenia. i generalnie z utylitaryzmu.
UsuńNo bo paw to czysta secesja (mam na myśli styl w sztuce i architekturze, oczywiście)
Usuńszczególnie w witrażach i bukieciarstwie :).
UsuńWoow, biały paw? Istnieje coś takiego - jestem nim zachwycona, bo takiego jeszcze nie widziałam. Chyba jeszcze dużo przede mną, a latka lecą :D
OdpowiedzUsuń