czwartek, 24 lutego 2022

jedyna dobra wiadomość

 z dzisiaj to oficjalne wykluczenie gastrologicznego nowotworu u mamy. Poza tym, no wszyscy wiecie, no.

Myślę, że niestety zaczynamy reagować na bomby i ataki dopiero wtedy, kiedy padają niebezpiecznie blisko nas. Wielkie wzburzenie wzbudzi wojna na Ukrainie, ale już wojna o Kuryle nas, delikatnie mówiąc, grzeje. 

Myślę o moich znajomych Ukraińcach, z którymi dawno, dawno temu byłam na wakacjach, z kimś spałam w jednym namiocie. Jak ktoś mi tłumaczył, że ukraińska flaga to niebo i pszenica. 

Nie kocham Ukraińców. Mam w rodzinie Wołyń i takie tam przyjemności. Nie nienawidzę Ukraińców. Po co? Nienawiść nie ma sensu. Z niej tylko bomby potem. Ale nie mam złudzeń, gdyby Ukrainie było na rękę stanąć przeciwko Polsce, to by stanęła. Tak samo zresztą jak Niemcy, Francja, Wielka Brytania czy USA. 

Wspominam hm rewolucję w Czeczenii, pamięta ktoś? Na początku Polska mocno wspierała czeczeńskie zrywy niepodległościowe. Piosenka, że śniłem dzisiaj, że jestem wielkim lwem na Kaukazie, czy jakoś tak. Potem nagle okazało się, że uważamy Czeczeńców za rebeliantów i terrorystów. Do dziś nie wiem dlaczego. Ciekawe, co się za parę miesięcy? lat? okaże z naszymi poglądami na niepodległość Ukrainy... 

Tyle rozkmin na tematy okołopolityczne i rozważań o zmienności świata. 

Mama średnio co kilka godzin wysyła mnie na zakupy "na wypadek wojny", chociaż ciągle mamy jakieś zupki w proszku kupowane "na zarazę". A zaraza, i owszem, ma się dobrze... znowu kolejny telefon z wiadomością o pozytywnym wyniku testu. 

Nie wiem, może faktycznie czasy eschatologiczne już idą. I cieszę się po cichu, że nie mam dzieci. Jak to było? Biada brzemiennym i karmiącym w owe dni, tak?

Próbowałam wywietrzyć obolały łeb i spalić te dwa pączki. Zaowocowało to drobną impresją na temat pawia (ile Bogu ducha winnych zwierząt ginie z okazji każdej wojny?)




i łabędzia.


A pawie jeszcze się nie stroszą, chociaż łabędzie (i kaczki) już w parach, a dzięcioły zaczynają kuć.


W zimowych stadkach ciągle gile - teraz mamy zatrzęsienie gilów i czyżyków. Chyba pierwszy raz udało mi się upolować gila na ziemi.


Kałuża zamarznięta. Ale wiewióra obgryza pączki na drzewach, czyli wiosna idzie.


Kwitną całe łany przebiśniegów



ale kwitną też równie białe kaktusy zimowe.


Modraszka się puszy z zimna


Pani czyżyk wraz z całą hordą sióstr, braci i sąsiadów obżera karmnik tak, jak dotąd szczygły, czyli do ostatniego ziarenka zawsze i w każdej ilości


Jak ktoś nie jest pewien, czy to zima, czy już wiosna, to ja się z nim solidaryzuję w całej pełni. 

169.

2 komentarze:

  1. Piękny paw. Myślę, że rozumiem cię o wojnie, Czeczenii, i o tym, jak sprawy zmieniają się błyskawicznie. Też tak myślę. Nie musi tak być. Boże pomóż nam.

    OdpowiedzUsuń