niedziela, 30 sierpnia 2020

w imię

Ojca i Syna, i Ducha Świętego...
Zwlekam się z łóżka, kreśląc krzywy krzyżyk, i zastanawiam się, czy aby na pewno przecinek dobrze postawiłam. :P Na szybie dosycha nocny deszcz. Za szybą paruje świat. Jest duszno. Podlewam stłamszone ulewą balkonowe pelargonie, nad głową buczy trzmiel. Myślę o wczorajszym Męczeństwie Jana Chrzciciela, że łatwiej jest umrzeć za prawdę niż żyć w prawdzie.

Śniadanie, kawa (E=mc2 czyli energia to mleko pomnożone przez kawę do kwadratu, tak?), spacer z mamą, oficjum, msza w sieci. Gotowanie i jedzenie obiadu, ciasto trzeba na jutro do roboty upiec, ok. Stary komputer nie chce odpalić, po godzinnym przekonywaniu zakończonym odcięciem od sieci prądu :P (błogosławione czasy, kiedy "sieć" oznaczało po prostu "prąd") przebrałam znowu trochę plików, przeniosłam na laptop. I wieczór.

Jak to zrobić, żeby nie iść jutro do pracy... :P

Maseczka na egzamin poprawkowy:

Maseczka kościołowa:


No wredna jestem. Słyszę o koronawirusie tam i sam, i łapię się, że oczekuję Bożej Sprawiedliwości... :P

Dialog pierwszy:
M(ama): Dziś na kazaniu ksiądz tak ładnie mówił o współpracy rodziny, Kościoła i szkoły...
J(a): No tak, tyle że te trzy niekoniecznie chcą współpracować.
M (nieco zaperzona): No powinny, za moich czasów współpracowały.
J (parskając śmiechem): Tia, za twoich czasów rodzina popierała jedynie słuszną partyjną linię szkoły w walce z Kościołem.
M (zgaszona): No taaaaak...

Dialog drugi:
Wiesz, ja już wiem czemu nic ci nie wychodzi z tych twoich pompejanek.
???
Źle stawiasz przecinki.

:))))
BTW: idę pompejankę odmawiać.

2 komentarze:

  1. Trzy już od ręki znalazły właścicieli :)
    za morze też poleciała.
    Jeszcze dwie :)

    OdpowiedzUsuń