Kiedy ewangelia mówi o tłumie, kiedy Apokalipsa mówi o tłumie, zastanawiam się, jak Ty mnie Widzisz, jak Ty na mnie Patrzysz. Czy jak na tłum. Który musi być, bo. Ale w zasadzie gdyby inaczej mogła dziać się szeroko zakrojona chwała Boża, to lepiej, żeby tego tłumu wcale jednak nie było. :P Uczniowie to co innego, Wiesz. Tłumowi można mówić kazania o tym, że trzeba modlić się przed kolacją, i tłumowi tyle teologii wystarczy. Uczniowie, ha. Wyższe szkoła jazdy i studia teologiczne. :P
Nie boli Cię to rozróżnienie? :P
Mnie boli moje totalnie rozregulowane ciało. Nie wiem, nerwy, starość czy choroba, w normalnych czasach może bym szukała jakiego lekarza, teraz chyba wolę przeczekać, zobaczyć, co będzie dalej. Nie podoba mi się ten moment mojej historii, muszę go przeczekać. :P Nie że mi się cała moja historia podoba :P, ale ten moment jest w ogóle do.
po południu
pani tygrzyk
O Janie Pawle II mówią, że miał dar spostrzegania poszczególnych ludzi w tłumie, że jeśli na kogoś spojrzał, to to ta osoba czuła, że patrzy właśnie na nią jedną. I wydaje mi się, że tak było naprawdę. Nie wiem, czy umiał dostrzec każdego, ale widział choć niektórych. Miałam okazję być z pielgrzymką w Rzymie dawno, dawno temu, a polska pielgrzymka często mogła sobie zrobić zdjęcie grupowe z papieżem. Wiadomo było, że to tylko chwilka, bo polskich grup było wtedy wiele, ale przynajmniej kiedy podszedł do nas, był cały dla nas. Kilka słów, kilka pytań. Słuchał odpowiedzi, reagował na nie. Myślę, że Jezus mógł mieć podobny (pewnie nawet lepszy :D) kontakt z osobami w "tłumie". I myślę, że jeśli ktoś widzi tłum wyłącznie jako masę, nad którą trzeba jakoś zapanować, do czegoś ją skłonić, pobudzić - to niebezpiecznie zbliża się do manipulacji...
OdpowiedzUsuńnie wiem, zdarzało mi się stać w tłumie oglądającym JP2, ale nigdy przy takiej okazji nie czułam się indywidualnością, którą by widział. nie mam pojęcia, jak Widzi Bóg, może faktycznie niektórych Widzi... nie wiem, czy tłum koniecznie trzeba widzieć jako masę do manipulowania (kojarzy mi się masa plastyczna :P)- może tłum jako zło konieczne, które ma mnie utrzymać w dobrostanie :P i dlatego je toleruję? Z piedestału mojej wyższości i z pogardą?
UsuńTeż stałam w takim tłumie, nie mając poczucia, że mnie widzi z odległości kilkuset metrów :) i nie mam mu tego za złe. Ale niektórzy potrafią z bliska patrzeć tak, że nadal dla nich nie istniejesz, i to mi się też zdarzyło, więc w moim prywatnym porównaniu JP2 wypada bardzo korzystnie.
OdpowiedzUsuńCzasami miałam wrażenie, że są tacy liderzy dużych spotkań, którzy są blisko granicy manipulacji. Chociaż prawdopodobnie nie mają takiej świadomej intencji. Miałam na myśli świeckich liderów akurat. Dlatego mój komentarz poszedł w tym kierunku.
P.S. co do wymiany karty: nie zapomnij spisać czy jakoś inaczej „wydostać” ze starego telefonu kontaktów zanim pójdziesz do punktu, bo stara karta automatycznie przestanie działać, jak Ci dadzą nową: nie może być w sieci jednocześnie dwóch kart związanych z tym samym numerem. Więc potem już masz martwy kawałek plastiku, a nowa karta jest pusta. Nie wiem, zdaje się są jakieś sposoby przenoszenia danych przez wirtualne chmury, ale ja się na tym zupełnie nie znam. Wszystkie kontakty wklepywałam od nowa z klawiatury...
Pani Tygrzykowa piękna... i sieć z tym charakterystycznym "cerowaniem" też ładnie widać.
OdpowiedzUsuńze świeckimi liderami nie miałam nigdy do czynienia. I nie żałuję :P. Co do karty: kontaktów mam pięć na krzyż, ale jak je wklepać z klawiatury-która-nie-istnieje? :P
UsuńCo do pajęczycy: nie znam się specjalnie na tygrzykach, tyle pamiętam, że obyczaje godowe mają okrutne nawet jak na pająki. U nas ich dotąd nie było, w każdym razie to pierwsza pani tygrzyk, którą spotkałam w realu.
Klawiaturę będziesz miała na ekranie smartfona. Tylko pamiętam, że kolega mi zainstalował inną klawiaturę niż jest domyślna w systemie. Ale pewnie systemowa też się nadaje do pisania :) Klawiatura "wyjeżdża" na ekran wtedy, kiedy masz coś napisać, np. dotknęłaś opcji "Nowy kontakt" (u mnie zielony plusik). Ale w ogóle w pierwszych dniach trzeba mieć mocne nerwy, żeby wytrzymać swą totalną niewiedzę... Odwagi!
OdpowiedzUsuńŁetam. To reszcie świata ma zależeć, żeby się do mnie dodzwonić. :P Jak już koniecznie chcą.
UsuńPowodzenia życzę. :P
Legendę o Wielkim Inkwizytorze Dostojewskiego polecam, może otworzy oczy na fałsz „religii” watykańskiej, która zaspokaja jedynie własną potrzebę panowania - a później jednostka łapie się na tym, że nie ma żadnego znaczenia dla trybów kurialnych machin - i nieszczęście gotowe..
OdpowiedzUsuń