idę na zakupy - oznajmiła rano mama. OK. Po przeprowadzeniu półgodzinnej pogadanki wokół tematyki "nie kupuj mleka ani mąki ziemniaczanej, ja jutro kupię, za to kup mi proszę chleb" i "nie kupuj czego nie potrzebujesz, jest upiornie gorąco i każdy wysiłek liczy się podwójnie" - poszła. Po powrocie tryumfalnie wyciągnęła dwa chleby, pomidory i kilo krupczatki, oświadczając, że ziemniaczanej przecież nie kupiła, czemu się drę. :P A potem spytała, kto mnie nauczył powiedzenia o śrubce w d. Ty - odpowiedziałam - praktycznie.
Jest naprawdę za gorąco, lodówka mi szroni, przy okazji wycierania lodówki wywaliłam stację meteo i włączył się (na skutek wstrząsu?) termometr wewnętrzny, który od kilku tygodni był nie działał. :P
Siedzę w domu, udaję, że sprzątam, wyszywam kolejne maseczki, podganiam blogi i pompejankę - już piątą - i generalnie mam dość. :P Mam dziś jeszcze książeczki opłat wypełnić, co mi przypomina drażliwy temat zorganizowania bankowości internetowej jakoś... fffkurza mnie, że jestem w tym aż tak dokładnie sama. Chciałabym, Żebyś mi Pomógł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz