wtorek, 18 sierpnia 2020

kupka nieszczęścia

 na kanapie.

 

 Czyli od kilku godzin (po spotkaniu czystym fuksem pana kuriera z kolejnej firmy kurierskiej, z którą nie byłam w stanie umówić się onlajn na konkret dostarczenia przesyłki, poprzednia firma ma lepszą stronę internetową, brrrr)  jestem posiadaczką laptopa o nazwie jedynie słusznej dla szanującej się dziewicy konsekrowanej, proszę: 

:P :P :P

Umiem już go włączać i wyłączać, znaczy jeden raz go włączyłam i jeden raz go wyłączyłam. Wcale nie było to takie łatwe, o nie :P. Teraz się fffściekam na nowo, bo laptop bez internetu nadaje się najwyżej do grania w karty i/lub oglądania filmów z DVD* - obie funkcje wypróbuję przy chwili. Oprogramowania, nawet gupiego ofisa nie kupię, bo ściąga się z sieci. Czyli teraz muszę kupić jakiś ruter :P bo mam na ścianie kabel z internetem i ten kabel chwilowo sięga do starego komputera, na którym piszę na przykład niniejsze... Kabla nie przełożę z urządzenia na urządzenie, bo mi się autozablokuje, każdorazowo po przełożeniu trzeba odblokowywać, przychodzi taki pan magik ze spółdzielni. Więc muszę teraz kupić ruter i wezwać pana magika, żeby mi to wszystko posklejał w funkcjonującą sieć... chyba. Problem polega na tym, że w życiu nie widzialam rutera (no dobra, oprócz migających zielonych diod gdzieś na ścianie w szkole, ale wtedy miałam głęboko, czy migają, czy nie :P). Więc nie wiem, jak karmić to zwierzę i jak je obsługiwać. Nie mam pojęcia, kto jeszcze takie zwierzę ma i mógłby się wiedzą podzielić. Od podstaw. Czyli gdzie postawić i jak używać, żeby od promieniowania mi paprotki nie zaczęły fluorescenzować. :P 

A propos zwierzątek. Zebrałam się w końcu i wyjechałam na gliniarzach, nie chcecie wiedzieć, co było w środku w tych beczułkach. Najoględniej: myślę, że właśnie to jedzą zwolennicy żywienia się białkiem pochodzenia owadziego :P. 

Naprawdę, mam już najszczerzej dość własnej technodebilności. 

______________________________________

* DVD nie idzie, bo oczywiście nie ma programu do obsługi filmów, który muszę ściągnąć z sieci :P. Czyli mogę grać w karty (w opcjach default, bo poważniejsze też wymagają internetu), słuchając muzyki z CD na mediaplejerze i robiąc zapisy w notatniku. :P

4 komentarze:

  1. no nazwa wymiata, ha ha ha - szatańskie narzędzie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moja poprzednia komórka miała numer na 666 :P. Że nie wspomnę, że tak kabaliści zapisują www na początku adresu internetowego :P.

      Usuń
  2. Nie pamiętam już dokładnie, jak się zaczynała moja przygoda z laptopem, ale generalnie jestem zadowolony. Rutera już nie mam, bo podłączyli nam światłowód i przeszliśmy (a właściwie to nas podstępnie zmuszono do przejścia) na Funbox, który jest chyba modemem. Laptop mam podłączony kabelkiem, bo pan z Orange, który światłowód instalował, powiedział, że sygnał bywa za słaby na wi-fi i tak będzie lepiej. Mam więc laptop uwiązany do biurka :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też na początku myślałam, że przywiążę laptop do kabla, ale postanowiłam zostawić stary konający desktop jako bazę danych (i haseł), więc okazało się, że internet na desktopie jest też potrzebny. ruter jest ok, chociaż diabelsko wygląda, internet śmiga zza ściany :P, mogę se wybierać chłodniejszy pokój do pracy :).

      Usuń