to nawet nie jest: żeby ktoś mi pomógł. To jest: żeby ktoś za mnie zdecydował, kupił, poużywał tak, żebym mogła popatrzeć mu przez ramię i mieć pod czyim okiem próbować, robić błędy, kląć. Mieć kogo spytać, co ja mam teraz i jak to naprawić. :P
Nie dam sobie z tym rady. Przekracza mnie to. Nie chcę próbować dać sobie z tym rady. Czemu Każesz mi jeszcze żyć? W 1999 roku było tak fajnie :P. Żadnego internetu, żadnych laptopów, Pentium 133, telefon stacjonarny, poczta papierowa, konto w banku w realu, prawdziwe (nie plastikowe czy wirtualne) pieniądze. Cztery kanały w pierwszym kolorowym telewizorze. Pierwsze płyty CD, pierwsze twarde dyskietki, Windows 3.0. To była ostatnia wielka zmiana, którą byłam w stanie ogarnąć. :P Nie Mogłeś wtedy Skończyć? :P
Potem już było tylko gorzej :P.
Dziś muszę zrobić zakupy i popracować trochę w ogrodzie. Nie wiem, może dlatego lubię ogród, że on wygląda tak, jak mógłby wyglądać w latach 80-tych, 90-tych, pierwszych latach XXI wieku. Kiedy jeszcze ogarniałam świat.
I tia, zastanawiam się, czy te nie jest, przynajmniej częściowo, bunt i protest przeciwko wszystkiemu, co zobaczyłam na świecie po roku 2002 :P. Wcześniej było względnie dobrze (oglądowo) i w miarę bezpiecznie. Potem już rozczarowanie po rozczarowaniu :P. Posypało się.
Tia, myślę, że do trzydziestki byłam straszną idealistką. Miałam takie dobre obrazy. :P I nie chodzi o to, że nie było wyzwań - były - ani cierpienia. Po prostu było też przekonanie? wiara? doświadczenie?, że z grubsza wszystko idzie ku dobru, że zło da się pokonać. Że nie jest tak, że gdzie nie spojrzę, jest zło. Że trudne wydarzenia w życiu prowadzą do czegoś dobrego. Że jakoś się mną Opiekujesz i że Ci na mnie zależy, i że Chcesz mnie do Siebie doprowadzić, a nie po drodze połamać i stracić... teraz już nie wiem. :(((
Wio.
pod wieczór
muchołówka
Dwie muchołówki:
Dzięcioł... a kuku :)
Tym razem dzięcioł średni.
I kopciuszek. Przez siatkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz