ale może... może jeśli chcę Kościoła ubogiego, to najpierw sama mam być uboga (na poziomie określanym przez niektórych ludzi Kościoła jako "dziadostwo", ok :P). Na tej samej zasadzie mam być otwarta na człowieka, dbająca o jego bezpieczeństwo, także fizyczne. Słuchająca, nie przemawiająca, nie moralizująca, nie odrzucająca. Czysta. Trwająca w jedności (chociaż teraz to już naprawdę nie wiem z kim :P). Prawdomówna i uczciwa, niekantująca na boku. Trzymająca się najpierw Dekalogu i Biblii. Nieuważająca się za nic lepszego niż. Nieprzesadnie nabożna, zwłaszcza na pokaz. Nieryzykująca bezpieczeństwem, żeby popisać się ostentacyjną wiarą. Trzeźwa (od alkoholu, narkotyków i paru innych rzeczy). Niemilcząca i nie udająca, że mnie nie ma, kiedy trzeba zająć stanowisko. Nie nazbyt permisywna, żeby mnie kochali (i do mnie przyszli). Nie udająca, że nie ma problemów (problemy to mają na zachodzie). Nie współzawodnicząca z nikim o statystykę czy wyniki w tabelkach.
Lista pewnie będzie się wydłużać. Co cię denerwuje w Kościele (w ludziach Kościoła). Poszukaj przeciwieństw. Bądź przeciwieństwem. Pewnie nic to nie da, nikt tego w ogóle nie zauważy, ale...
wieczorem
zgodnie z umową :P dotarłam dziś do spowiedzi i tia, mam w sobie jakieś geny po kamikaze :P. W każdym razie nie takie wrażenia powinny mi po spowiedzi towarzyszyć, wiem. Nie polecam. :P
Obejrzałam po raz któryś Prince's Bride :) - po prostu uwielllbiam te cyniczne teksty, chwilami godne Wiedźmina, sic - ale dziś uderzyła mnie scena, kiedy Jaskierka szykuje się do samobójstwa (wybranego jako alternatywa nocy poślubnej z tytułowym księciem). Największy ból to nie śmierć, nie idiotyczne małżeństwo (btw nieważnie zawarte), nie cała koszmarna - jakby nie patrzeć - historia, tylko "że nie przyszedł". Ten jedyny, ukochany, który miał ochronić.
Naprawdę, nie chodzi już o ból i o to wszystko, co było. Tylko Przyjdź.
Dochodzi 22.00 a przede mną cała pompejanka i więcej...
Ta zasada mi się podoba: poszukaj co cię denerwuje i nie bądź taka/taki...
OdpowiedzUsuń