poniedziałek, 15 czerwca 2020

tak sobie można

poczytać i porównać :klik:
Wyciąganie wniosków, byle samodzielne, pozostawiam Szanownym. Mi się najbardziej podoba to, co mówi Michalczyk:

"Wbrew zachętom, by czym prędzej w dawnej formie „odmrażać” duszpasterstwa parafialne, epidemia trwa nadal i wiele jeszcze przed nami. Niewątpliwie obecna sytuacja objawiła pewną kościelną niefrasobliwość w podejściu do zagrożenia. Mimo reakcji wielu biskupów apelujących o rozwagę i odpowiedzialność, praktyka duszpasterska szła często własnym torem. Komunia św. udzielana raz do ręki, raz do ust, brak dezynfekcji konfesjonału, przekraczanie obowiązującego limitu wiernych, lekceważenie procedur sanitarnych, aktualnie – noszenia maseczek itp. Nierzadko z ironią wobec „wyimaginowanego” zagrożenia."
"Negatywnie oceniałbym brak jedności wśród biskupów w kwestii wprowadzenia ujednoliconych w całej Polsce (i poprzednio i obecnie) rozwiązań prawnych na czas epidemii. Duże rozbieżności w tym zakresie (dyspensy, dyspozycje, zachęty) wciąż powodują niemało zamieszania wśród wiernych."
"Jeśli wielu wiernych nie wróciło jeszcze do kościołów, to ze względu na swoją rozwagę i ostrożność, a nie z powodu duchowej oziębłości."

Coś dodać? :P Coś ująć? :P Nic.

Myślę o sobie jak zwykle z głęboką autoironią i autozłośliwością, że oczywiście, że wstaję o 6.00 rano (do pracy mam na 8.00)  tylko po to, żeby odklepać brewiarz i obejrzeć mszę w internecie z przyzwyczajenia i płytkiego przywiązania do obrzędowości, a także z powodu zaniku więzi z Kościołem i religijnej oziębłości. Bo po cóż innego. A dziś wstanie bolało bardzo i generalnie łańcuch oddechowy w każdej komórce jest procesem bolesnym...
Konsultacje. Zakupy. Pani w piekarni wyraziła zdumienie, że weszłam w maseczce. Dochodząc do domu złapałam słaniającą się starszą panią (i jej siatę zakupów) i dokonwojowałam do przystanku autobusów miejskich, i tam zostawiłam, upewniwszy się, że już lepiej. Autobus miała za 7 minut, na przystanku siedzieli ludzie. Żałuję tylko, że nie założyłam maseczki na tą akcję, mogłam ją czymś zarazić... ale byłyśmy na dworze, trzeba było działać szybko, a głupia piii nie pomyślała i tyle.
No ale piii i kuuu przecież nie są od myślenia. Proszę ode mnie cudów nie wymagać. 

wieczorem
Panie Jezu, proszę Cię za ten mój Kościół... Się żrą i kąsają, byle tylko się wzajemnie nie zjedli, tia. Kolejna kuria w kwarantannie. Ale problemu nie ma, dopóki to tylko zakonnice i świeccy chorują, tak?
Myślę, że żadna walka z Kościołem nie jest konieczna, Kościół sam się od środka skutecznie zabija i jeśli Pan Bóg go nie Uratuje, jak Obiecał, to kiepsko to widzę. Gdyby koronawirus miał na celu walkę z Kościołem, byłby to po prostu zbędny wydatek. Myślę, że Uratować Kościół od koronawirusa byłoby Mu dużo łatwiej niż od tego, co dzieje się wewnątrz...

Ciekawe, czy nowsze edytory tekstu mają już w słowniku "koronawirus", czy komputer ciągle to słowo podkreśla :P. A jeśli, to kiedy przestanie.
Nie dam rady, muszę wziąć coś przeciwbólowego... Pogoda ciągle hm dynamiczna, zmiany, skoki, burze, nieustająco mam objawy infekcji :P.
Dobra. Apap w pysk, maseczka w dłoń, różaniec na biurko, wio.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz