piątek, 26 czerwca 2020

moja wiara jest

dużo bardziej toporna, raczej w granicach niskiego niż wysokiego ce. I coraz bardziej myślę, że nie nadaję się na rekolekcje dla dziewic konsekrowanych - oderwanych od życia elfików-fairies. Już bliżej mi chyba na rekolekcje dla zranionych w Kościele, jeśli takie są... Depczących po prawdziwej, brudnej ziemi, krwawiących z prawdziwych, brudnych ran prawdziwą, brudną krwią. Walczących o resztki wiary, nie wykrzykujących uwielbienia.

Pierwsza rekolekcyjna msza zdominowana wymiarem artystycznym, wymiar liturgiczny, przyduszony, chyba prawie zdechł. Nie wiem nawet, czy na kościele w ogóle był jeszcze ktoś oprócz tych kilkorga wznoszących ręce i klaszczących w ekstazie. Chyba to nieważne. :P

W ogóle cały ten charyzmatyczny wymiar doświadczeń, przeżyć, modlitw wstawienniczych, potwierdzeń, przekazów, natchnień, całego tego charyzmatycznego fiubździu - nie wiem, może ludzie myślą, że wszystkie dziewice konsekrowane tak mają? A może faktycznie powinny tak mieć, a ja jestem d* do piiii***nia, nie dziewica konsekrowana?
I że jeśli największą przeszkodą życiową w dążeniu do realizacji powołania dla kogoś jest koronawirus i brak wesela, to ja przepraszam.

Że strasznie płytkie to wszystko, powierzchowne, jak katecheza dla sześciolatków: Pan Bóg kocha swoje grzeczne dzieciątka i opiekuje się nimi, i teraz się do nich uśmiecha, i zawsze przed wszelkim złem je uchroni, nawet złem tak strasznie przerażającym jak brak wesela z wodzirejem po konsekracji.
I myślę, że być odpowiedzialnym za czyjąś utratę wiary to ja bym nie chciała.

Co do pytań. Kiedy i w jakim momencie życia poczułam, że mam powołanie do życia konsekrowanego, tia. Kiedy jeszcze nie wiedziałam, co to znaczy konsekrowany i nie umiałam tego wymówić.
Jak wyglądały moje przygotowania? Jak po grudzie. Kto czytał, ten pamięta. Czy był to czas prawdziwie kierowany przez Chrystusa? Nie wiem. Może to tylko moja fantazja i głupi babski upór. Czy miałam pokusy i myśli, że to nie ta droga? Nie, nigdy. Zawsze był tylko płacz, że tak opornie to szło.
Czy czuję się spełniona w powołaniu, czy dopiero teraz zaczynam je realizować? Lol. Myślę, że ja już skończyłam. Wszystko, co wiązałam z tym powołaniem, z jego wypełnianiem w praktyce,  rozleciało się, zostało zakwestionowane albo oskarżone. Myślę, że nic więcej już nie ma.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz