poniedziałek, 22 czerwca 2020

jak zaliczyć rok w nauczaniu zdalnym

metodą na sępa - wyniki obserwacji przeprowadzanych w szkole ponadpodstawowej.

Po pierwsze, cały rok nie należy nic robić. W nauczaniu stacjonarnym omijać lekcje jak się da, nie zaliczać prac, sprawdziany pisać na jedynki. Niemniej jednak nie należy zrobić nic takiego, żeby podpaść nauczycielom. Wiecie: dzień dobry, proszę, czy mógłbym i te rzeczy.

Po drugie, w nauczaniu zdalnym nie należy robić kompletnie nic. Najlepiej markować swoje nieistnienie. Żadnego przesyłania prac, żadnych odpowiedzi na maile. Jak ojciec przez telefon powie wychowawcy, że nie, nie ma żadnej awarii internetu w domu, pozostawić i to bez echa.

Po trzecie, nie wcześniej niż na 2 dni (to ważne) przed klasyfikacją wysłać maile błagalne do nauczycieli (na adresy, z których przychodziły wcześniej ponaglenia i polecenia) z prośbą o warunki pokoju (czyli zaliczenia).

Po czwarte, po otrzymaniu warunków zamilknąć na kolejny dzień, niech nie myślą, że mi zależy.

Po piąte, jeden dzień przed klasyfikacją, kiedy wszystko już jest podliczone, a nauczyciele zmęczeni, wysłać jakąś jedną, góra dwie dziesiąte prac stanowiących warunek zaliczenia. Odczekać pół dnia. Jeśli w dzienniku nie pojawi się dwójka, przystąpić do dalszych negocjacji.
Preferowane argumenty:
1. bo ja nie zdążę
2. bo ja mam dużo przedmiotów do zaliczenia
3. bo ja nie wiem, czy dam radę do klasyfikacji to wszystko.

Po szóste, jeśli w dzienniku nadal nie pojawi się dwójka, preferowane techniki zaliczenia to:
1. nadesłanie kolejnych dwu procent prac zrobionych mniej więcej dobrze (już dochodzimy w porywach do 14 procent), a pozostałych prac w postaci:
a. pustych plików (do stosowania na klasrumie albo w mailu - może zobaczy, że przysłane, a nie otworzy, i zaliczy dla św. Spokoju)
b. odpowiedzi losowych (do stosowania w przypadku testów wyboru - może trafię, tu możemy dojść nawet do 30 procent zaliczenia)
c. odpowiedzi całkowicie bzdurnych, wziętych z sufitu, bez przeczytania pytania (w końcu nie mam już czasu, może - patrz oba powyższe, z rachunku prawdopodobieństwa na tym etapie mamy już zaliczone ok. 40 procent).
albo
2. nadesłanie  kolejnych prac zrobionych w sposób raczej przypadkowy (można zmiksować metody a, b i c) wraz z kolejnym mailem błagalnym. Pożądane - jeśli istnieje taka możliwość - załączenie zaświadczeń lekarskich o poważnej jednostce chorobowej. Albo kilku.

Po siódme, jeśli w dzienniku nadal nie pojawi się dwójka, jakieś pół godziny przed północą rozpoczynającą dzień klasyfikacji można wziąć się do roboty. Zakładając, że inteligencji wystarczy, zwykle większość postawionych przez nauczycieli warunków da się dopełnić w przeciągu pół godziny.
:P :P :P
W końcu nauczyciele też nie chcą mieć poprawek w sierpniu, zwłaszcza że należałoby założyć, że nauczanie dalej będzie zdalne, a wirusa łatwo złapać, siedząc w komisji.

Tia.

Dziś mam klasyfikację. W dzienniku widzę, że metoda działa, inteligencji starczyło. :P Po cholerę się uczyć.


pod wieczór
po radzie, zmoknięta jak sikora modra poniżej, w pełnym koszykiem mokrych zakupów, mokrych papirów i mokrych urządzeń elektronicznych :P zmęczona i zdegustowana. Gdybyś tu Był, to byś Usłyszał, oj Usłyszałbyś...


całkiem wieczorem
za oknem coś szumi, nie wiem, deszcz, wiatr czy przejeżdżające samochody. Wyszywam kolejną maseczkę. Jeszcze jedna nitka dziś, jeszcze dwie.
Kiedyś myślałam, że każdy ścieg, każde przeciągnięcie nitki może mi u Ciebie wymodlić jakąś łaskę dla kogoś. Pamiętasz? Teraz mam tylko nadzieję, że ktoś gdzieś dostanie za to jeść. :P
No i przeciągam te nitki. Międlę pompejankę. Dziś już jedna szósta kolejnej... Nasłuchuję szumu za oknem. Czekam.
Nie mam na co czekać, może na Paruzję. Wiem.

2 komentarze:

  1. zdalne nauczanie, ech... a wydawało mi się, że oni tak kochają te internety, przecież ze smartfonem się nie rozstają ani na chwilę, a spróbuj kazać wyłączyć - foch na pół dnia! LENIE! I pomyślec, że od września cdn :-/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w stacjonarnym też jest podobnie, tyle że może nie tak jaskrawo to wygląda.

      Usuń