czwartek, 11 czerwca 2020

myślę, że

nic mi w życiu nie zostało, tylko opieka nad mamą do końca i szycie tych maseczek.
Kiedyś kontrowałam dziewice konsekrowane, które mówiły, że sensem ich powołania jest opieka nad starszymi rodzicami. A dziś je rozumiem.
Bo po prostu nie mam żadnego innego sensu.

wieczorem
Boże Ciało bez Eucharystii nie ma sensu. Ale nic nie ma sensu, więc co za różnica.
Przesiedziałam na d#  cały dzień, nie wychodząc z domu. Nie było po co. Mama wyrwała się na spacer (Idziesz ze mną? nie, nie chce mi się), w ramach spaceru weszła do kościoła, nikt nie miał maseczki, ona też nie, więc nawet się nie zorientowała, że coś nie tak. Posiedziała, posiedziała, wyszła, wróciła. Dopiero wieczorem, słuchając opowiadania, uświadomiłam jej brak maseczek. Nie wiem, pewnie prędzej czy później coś złapie, mam szczerą nadzieję, że mnie zarazi :P Mam wrażenie, że długo już nie wytrzyma i zacznie chodzić na msze. Bo wszyscy chodzą, bo nikt nie ma maseczki, bo wirus nie istnieje, a to wszystko to taka walka z Kościołem :P. OK, mówię, jak dla mnie możesz chodzić, tylko przyznaj się otwarcie bratu.

Wiem, że mi będzie trudniej wrócić. Po tym wszystkim, w to wszystko. Nie bardzo mam gdzie wracać w sumie, nie mam do kogo. :P

Za szybą pada i grzmi. Deszcz szumi i pluska dokładnie tak samo, jak szumiał i pluskał kiedyś, dawno, dawno temu - u jednej babci, kapiąc z dachu na schody przy werandzie, spływając po liściach ogromnych krzaków bzu. I u drugiej babci, tam pod Chełmem, za szybką poukraińskiej chałupiny, szemrząc w wiśniowych gałązkach. Budziłam się, słyszałam - pada. Leje.
Pachniało tylko inaczej - mokrym drewnem, mokrą ziemią. Nie mokrym betonem i plastikiem.

Po co, Panie? Czemu tak?
Czemu tak długo?

2 komentarze:

  1. Smutne bardzo, co piszesz. A tak z ciekawości, czy po konsekracji możliwy jest w Twoim przypadku powrót do klasztoru, czy ta droga jest już zamknięta ?

    OdpowiedzUsuń