na miejskim skwerze
Wicher taki, że ledwie szło utrzymać aparat. Nad Wisłą ku swemu zdumieniu znalazłam skrzyp, chyba skrzyp zimowy albo coś podobnego?
No właśnie: zimowy. :P
Spotkałam też sójkę. Popatrzyła na mnie z politowaniem.
i wronę, która wcale na mnie nie patrzyła, bo się darła.
Siwa wrona to u nas póki co rzadkość.
Były też gęste, nie rzadkie, mewy.
kilka nurogęsi, jakiś jeden z drugim kormoran
jakiś drobny ptak drapieżny, który uciekł spod migawki :( i...
Reszta dnia nad podręcznikami i klasrumem i mam wrażenie, że to będzie prze-chla-pa-ny tydzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uprzejmie proszę jakoś podpisywać komentarze. Istnieje ryzyko, że niepodpisane komentarze będę konsekwentnie ignorować.