wiosna z zimą się przemierza. I czajka przybieża, podobno. Żadnej czajki nie widziałam, ale były szpaki
i grzywacz.
Korzystając z dnia wolnego dnia, w którym nie muszę iść do ani jednej pracy, poszłam na ogród. Podcięłam resztę drzewek - muszę jeszcze tylko podciąć to, co wystaje na ścieżkę zewnętrzną zza mojego płotu, ale to następnym razem już.
Kwitną przebiśniegi.
Wyłażą tulipany i liście krokusów. I ranniki.
Pigwowiec ma taaaakie pąki:
Leszczyna w pełni rozkwitu
ale pod rynną ciągle stylowa ślizgawka.
Ponieważ ostatnio mam fazę na eksperymenty, pozbierałam trochę paprociowych liści z zarodnikami i eksperymentuję z wysiewem zarodników. Nie wierząc, że cokolwiek wyrośnie. Swoją drogą, fajnie byłoby zobaczyć w końcu jakie przedrośle :P.
No, ok, trza się oddalać w kierunku klasruma...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uprzejmie proszę jakoś podpisywać komentarze. Istnieje ryzyko, że niepodpisane komentarze będę konsekwentnie ignorować.