potem spacerek. W poszukiwaniu wiosny, której nie ma. Tylko u kogoś w ogródku kwitną przebiśniegi.
Gdzieś randkują kosy
i pawie
Po resztkach wcale nie odrastającej od ziemi trawy biega szpak. Ptak, mówią, wiosenny.
Dzięcioł dostał pozwolenie na budowę.
Gawrony to nie wiem, raczej wygląda mi to na samowolę budowlaną, którą lada chwila każą zlikwidować...
Po korze klonu pełza przecinek pełzacza.
Wracam do zajęć, do maseczek, do mamy...
Mama dziś wzięła się za porządki. Pomogłam jej zdjąć parę rzeczy z góry, potem je włożyć. Trzy razy prosiłam: ale rób przerwy, odpoczywaj. Gdzie tam. Od rana do 14.00 dawała non stop. Odgrzewałam obiad, a ona grzebała coś w łazience, w końcu doleciał mnie stamtąd gruchot walącego się na podłogę stosu plastikowych misek... Pójdzieszże ty się w końcu położyć, czy mam zacząć kląć? - wrzasnęłam w kierunku łazienki, mieszając rosół. Poszła. Nawet obiadu nie chciała, bo musiała najpierw odpocząć...
Maseczki - tak, Agajo, do końca tygodnia spakuję przesyłkę i wyślę. Będzie pięć.
Zajęcia... Miałam dziś fascynującą rozmowę w jednej z klas na temat ściągania prac. Nie wierzę, że coś zmieni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uprzejmie proszę jakoś podpisywać komentarze. Istnieje ryzyko, że niepodpisane komentarze będę konsekwentnie ignorować.