wtorek, 9 marca 2021

i znowu cały dzień w pracy

 i znowu nieudane polowanie na spowiedź... Muszę zmienić godziny polowania, bo na dotychczasowych zawsze jest ten jeden, co mnie obsuwa, że się za często spowiadam, tia. Obawiam się, że jak trafię na innego, to mnie obsunie, że spowiadam się za rzadko. :P W czwartek o 7.30 jest msza za Panią Jot, co zmarła na kowida, może wtedy? 

Poza tym zadzwoniła Pani A. - jej mama wylądowała w szpitalu, jakieś sprawy wylewowe - i przy okazji naopowiadała mi, jakie to jej znajomi mieli hiperobjawy poszczepienne. Obawiam się, że nie zmieściłam się w kluczu... 

Poza tym na dworze zimno, po nieudanym polowaniu na spowiedź uciekłam do parku w nastroju mocno obniżonym. Coś czuję jakieś pierypałki hormonalne, niestety, chyba. Znowu jestem przekonana, że jestem najgorsza na świecie i lepiej by było, gdyby mnie nie było. Babą być... te rozkosze kobiecości, prawda? Piękno i głęboki sens bycia kobietą, i w ogóle. 


W parku zima ma się dobrze. Nakryłam całe stadko gilów.


Były też dzięcioły w nieprzebranej obfitości, średnie


i duże

i znowu średnie



Dzięciołków nie było... :(((

Pobudziły się za to wiewióry.



Nie wiem, czemu ta ostatnia ma taki przedziałek po całej wiewiórce. 

Myślę, że powinnam już zostawić te klasrumy, tabelki, oceny, lekcje, ćwiczenia, matury i inne takie, i ująć różaniec. Chyba. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz