sobota, 20 marca 2021

pierwszy dzień wiosny

 w śniegu :(((.




Niby śnieg nieduży, ale prószył pół dnia... Usiłowałam się pomodlić (nosi mnie dziś strasznie na wszystkie strony, no), odwiedziłam mamę - dalej bezobjawowa - poszłam na zakupy. Nakryłam kawkę na próbach docieplania chałupy. 


A że, jak nadmieniłam, nosi mnie dziś strasznie, wysiałam trzy stosy paczek z nasionami. 


Uśmiałam się, bo na paczuszce nasion rukoli znalazłam informację: afrodyzjak :P. Gdyby zobaczyła to mama... :)))

Potem się wściekłam, bo okazało się, że z powodu minus pięć za szybą kaloryfery rozgrzały się na amen i ususzyły mi tymianek, który miał na parapecie rosnąć, a nie się suszyć :P. A potem w ramach noszenia (pisałam już, że mnie nosi? :P) okleiłam starymi spodniami :P pokrywkę do pudełka od butów, zaopatrując ją równocześnie w poduszeczkę do igieł  wypchaną suchą lawendą. Jest nadzieja, że może w końcu przestanę gubić igły, tia. Ostatnią zgubiłam szyjąc wspomnianą poduszeczkę :P. Pokrywka oklejona spodniami ma docelowo skończyć jako część podbiurkowego podajnika na przydasie skomponowanego w całość z podkładką pod mysz. Potrzebuję tylko wyszukać odpowiednio duży kawał tektury (z pudełka po laptopie? chyba poniewiera się gdzieś po piwnicy?) i parę metrów koronki samoprzylepnej - i z tym mam problem, bo gdzie nie pytam, tam nie ma. Najwyżej kupię zwykłą bawełnianą i przylepię na klej magiczny.... 

Nio i tia, oczywiście, dlatego mnie nosi i dlatego mam pięć genialnych (nadmieniam, genialnych) pomysłów na sekundę, że, oczywiście, musiało chlupnąć w 42 dniu cyklu... kiedy już znowu zaczynałam mieć nadzieję, że koniec z tym cholerstwem (i z genialnymi pomysłami)... 
NIENAWIDZĘ BYĆ BABĄ. Fuj. To obrzydliwe i śmierdzi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz