Tak było rano.
Idąc do pracy zastanawiałam się, ilu dzisiejszych ludzi wie, co to jest ponowa. :P
Przyleciała do mnie sroka, siadła na moim modrzewiu.
Dwie sroki, stara i tegoroczne dziecko. Była trójka, nie wiem, co z pozostałymi.
Różowiutki landrynkowy listopadek.
I w gratisie gawron dla miłośniczek gawronów :).
Kiedy wróciłam z pracy, było już w zasadzie ciemno. Właśnie na chybcika ogarnęłam lekcje na jutro, nie mam siły bardziej się przykładać. Wiem, w sumie najgorszy dzień z tych trzech właśnie za mną, chyba.
Poszłabym spać, jak suseł albo przynajmniej jak wiewiórka.
772.
Te listopadki/grudniki śliczne są u Ciebie. Kiedyś miałam, ale padł. Za to fiołki afrykańskie mi znowu zaczynają kwitnąc, część przynajmniej...
OdpowiedzUsuńwidzisz, a u mnie padają fiołki. Listopadki w większości przeżywają, ale też co rok jakiś padnie. Za dużo podlewam :P.
Usuń