czwartek, 9 listopada 2023

dni coraz krótsze

 w znajomym supermarkecie pojawił się dział z ozdobami świątecznymi. Wyciągnęłam swój (przed)adwentowy kalendarz. W pierwszej wolnej chwili trzeba go poskładać... Adwent w tym roku dopiero 3 grudnia, najkrótszy z możliwych. Łażę po necie, szukam pomysłu na adwent. Zapewne będzie prosty: maksymalnie się wyspać, żeby mieć siłę na rzeczywistość. Dużo siły.

Dziś zakupy, praca, wyprawa na ogród w celu grabienia liści. Grabienie liści dopiero się rozkręca, bo pełno ich jeszcze na drzewach. Niestety, spadną. 


Marcinki nie dozipiały do Marcina. To dwa ostatnie. 

Pełna relacja ze spaceru na ogród pojawi się niebawem na podblogu o wdzięcznej nazwie Zau-ważka :))). Link gdzieś na prawym marginesie. Mam pewne kompleksy, bo jeszcze blog o wysokiej sztuce, literaturze, kinie, teatrze byłby na jakimś poziomie i hm pewnie bardziej przystoi niż pisanina o ważkach. Cóż poradzę, że ważki są dla mnie milion razy bardziej interesujące w proporcji jedna ważka - milion filmów. Niestety, jestem jednym z ostatnich reliktów społeczeństwa rolniczego. I nawet nie chodzi o posiadanie ziemi za paznokciami czy w doniczkach. Raczej o życie w rocznym cyklu przyrody.

I dlatego ciągle cierpię z okazji zmiany czasu. A w ogóle na zimę to ja bym poszła spać. Jak ziemia. 

Widziałam dziś pierwsze gile, ale uciekły przed migawką. 

A poza tym ja tu piszę głupoty, a czeka na mnie jeszcze stosik prac do sprawdzenia. I tak strrrasznie chcę już na emeryturę. 

752.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz