wtorek, 14 listopada 2023

no żebym nie wiem jak chciała

 to się normalnie nie wyśpię...

Już nie mówię, że dziś jestem z wszelką robotą w głębokim lesie i na pewno nie pójdę spać przed północkiem :P, a jutro oczywiście zbudzę się najpóźniej o 5.15. No ale wczoraj spokojnie obrobiłam się z robotą koło 22.00, nawet z porządkowaniem durnowatych liczników na gaz i prąd (przechodzę na e-faktury, ze mną jakoś dało radę, ale mama ciągle ma zapisane liczniki na tatę i ni cholery nie wiem, jak to zaktualizować przez internet, a w realowym punkcie obsługi klienta kolejki sięgają czterech godzin stania, sprawdzałam). Więc nieco poddenerwowana zmaganiami z internetowymi kontami czegoś tam poszłam w końcu się kąpać z nadzieją, że zaraz wyląduję pod kołdrą. Niestety. Zamiast mnie pod kołdrą, na podłodze w łazience wylądowały drzwiczki zamykające dostęp do wodomierzy. Odkleiły się. Jakoś.

W domu mam tylko klej magiczny, więc nawaliłam go na centymetr grubo z każdej strony i przykleiłam drzwiczki do ściany klejem magicznym do prac ręcznych :P. Ciekawe, kiedy puści. :P No ale wściekłam się już nieźle. Ale to nie koniec. Kładąc się w końcu spać (22.30) ujęłam telefon w celu nastawienia budzika na 6.15. Dwa nieodebrane maile. Jeden od stażystki z pracy, której mam napisać jakiś bardzo ważny papir, ze trzy strony A4. Drugi z wydawnictwa od korektora książki. Do omówienia jedenaście kwestii z zastrzeżeniem, że będą kolejne. 

Ciśnienie mi trochę skoczyło, no. Jakoś zasnęłam przed samym północkiem. Przed 3.00 w nocy obudziło mnie walenie deszczu w szyby i w parapet. Lało, jakby się wściekło... Zanim ścichło, nie było warto zasypiać. :P No i weź tu człowieku śpij. 

A dziś, jak nadmieniłam, jestem ciągle z robotą w głębokim lesie. I zastanawiam się, co mi znowu spadnie na łeb. 

757.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz