Rano świat wyglądał bajkowo. Zwłaszcza na wysokości czwartego piętra, bo na dole było baaardzo mokro.
Już przed południem cale piękno się stopiło i została tylko mokrość. Udało mi się przy okazji zakupów wyskoczyć na spacer w deszczu. Potem ogarniałam obiad i sprzątanie, i tak jakoś dzień wziął i minął. A..., jeszcze zaczęłam przerabiać klatkę na karmnik na balkonie. Jednak zabrakło mi patyków.
Trzeba zagrodzić tył i sufit.
Listopadki dają.
761.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uprzejmie proszę jakoś podpisywać komentarze. Istnieje ryzyko, że niepodpisane komentarze będę konsekwentnie ignorować.