piątek, 10 listopada 2023

ni czorta

 nie rozumiem z tych obrazkowych instrukcji, nie to pokolenie. 


Zdjęcie tylko poglądowe, w podobnym tonie robią teraz instrukcje chociażby do drukarek atramentowych dotyczące ich pierwszego uruchomienia. Ni czorta nie rozumiem. Odebrałam dziś nową drukarkę, podobno energo- i tuszooszczędną, i dobre dwie godziny biedziłam się z jej zainstalowaniem. Na szczęście sprzęt okazał się na tyle debiloodporny, że tak czy siak dał się zainstalować, chociaż hm nieco nie po kolei. :P Żeby było śmieszniej, o co im chodziło w tych obrazkach z instrukcji, zrozumiałam dopiero wtedy, kiedy w końcu udało mi się drukarkę odpalić. 

Nie jestem pokoleniem obrazkowym. Krzywa strzałka na obrazku nie mówi mi wcale, że należy tę a tę klapkę wyciągnąć do góry i odchylić do tyłu. Krzywa strzałka to krzywa strzałka, ot co. Poza tym naprawdę nie wiem, co to jest "urządzenie inteligentne" ani czy takie posiadam. No.

Poza tym ja już stoję na progu adwentu. I obawiam się, że mój adwent specjalnie kanoniczny nie będzie. Po pierwsze, zaczyna się na świętego Marcina od zjedzenia rogala z białym makiem. Po drugie, nie przewiduję zwiększenia ilości codziennych modlitw, bo i tak już mi doby nie starcza, ani wstawania po ciemku na roraty, bo cała moja biologia domaga się większej, nie mniejszej ilości snu. Przypadkiem znalazłam tę stronę :klik: i nie znam jej, ale te pomysły generalnie mi się podobają:






Zauroczyła mnie konkretność tych zadań, wreszcie nie jakieś pobożne błebłebłe, z którego nic nie wynika, i nie duchowy poligon z ćwiczeniem padnij-powstań do upadłego i bez sensu, byle ku samozachwytowi nad świętością własną. Ja na przykład tego adwentu bardzo potrzebuję postawić się na nogi, a nie wyniszczyć wszechumartwieniem. Potrzebuję więcej snu, lepszej diety, dłuuugich spacerów. Dwa pierwsze są dla mnie trudne, trzecie podchodzi pod punkt szósty - ciesz się chwilą. Ot, takie refleksyjki u progu adwentu.

753.

10 komentarzy:

  1. W zeszłym roku moje postanowienie adwentowe to było spać 8 godzin. W zasadzie mi się udało i poczułam, jaką to zrobiło różnice w moim życiu. Potem niestety poszło się paść (być może tak jest z większością postanowień adwentowych). Być może spróbuje w tym roku 😜 kawa zm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 nie dam rady, bo nawet jak nie muszę rano wstawać, budzę się o 5.15 (dawniej 6,15). Mój zegar się nie przestawił, przestawi się w marcu, jak będą zmieniać czas :P. Chciałabym chodzić spać przed 23.00.

      Usuń
  2. A postanowienie: przeżyć w zdrowiu psychicznym do końca roku? Albo (jak mawiała moja okulistka): proszę się nie przejmować, tylko pięknie wyglądać i dobrze żyć. Chyba łatwiej już na te roraty chodzić. Kawa

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak, roraty to ciężka rzecz. Raz dostałam za pokutę. Poszłam, posiedziałam półprzytomnie, wróciłam do domu i zasnęłam na dwie godziny. Ale znam takich, co dzielnie chodzą przez cały adwent. Podziwiam, ale nie naśladuję. Co do instrukcji, to teraz prawie każdy producent zamieszcza na youtube filmiki instruktażowe. To mnie uratowało w wielu przypadkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za stara jestem na filmiki instruktażowe, naprawdę. Ja lubię dawne, werbalne instrukcje, drukowane w formie książeczki. Na szczęście nie zamierzam już wielu rzeczy w życiu kupować :P.
      Roraty są dla mnie absolutnie wykonalne, bo budzę się po piątej :P - a zasypiam dopiero koło północka, przed albo i po... dlatego naprawdę powinnam więcej spać.

      Usuń
  4. No, postanowienie typu "więcej się modlić" to ja rozumiem tylko wtedy jak ktoś się niewiele modli - a i tak kazałabym ukonkretnić, bo tak sformułowane jest do bani.
    Adwent jest dla mnie odległy jeszcze o lata świetlne.
    W środę wstałam ok 4 rano bo o 6.11 odjeżdżał pociąg, w czwartek wstałam ok 5.15 i ciągle nie mogę się pozbierać po tych dwóch dniach. No ale ja sowa jestem. I choć lubię roraty przedświtowe rzadko bywam.
    W sumie to ja nie robię żadnych postanowień adwentowych. Za to wyciągam rozmaite dekoracje domu i cieszę się tym czasem, choć zazwyczaj pędzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zawsze jak komuś mówię, że mam problem, niezależnie jaki, słyszę, że mam się więcej modlić, to mi przejdzie :P. Ładny frazes i jaki użyteczny.
      ja, oczywiście, zawsze wycinam się na relacjach z mamą. Żebym się nie wiem jak starała, zawsze coś chlapnę i to mi musi rozwalić i każdy adwent, i każde święta. Swoją drogą ciekawe. Jak mruknę coś niemiłego pod nosem, to matuś zawsze usłyszy, a jak się drę na cały głos, że w telewizji jest pogoda, to nie słyszała.

      Usuń