poniedziałek, 20 listopada 2023

kiedy wchodzę do domu

 czuję zapach kardamonu, cynamonu, anyżu, imbiru i czego nie jeszcze.



To tegoroczna przyprawa do pierników. Zamknięta szczelnie w torebce czeka na dzień pieczenia. Hmhhhhhmmm.

Z innych dobrych wiadomości to w końcu pokonałam zaległe papiry szkolne i dopóki nie powstanie zapotrzebowanie na stos nowych, mam 15 minut spokoju :P. OK, 15 minut to przesada. Ale już jutro będę mieć stos klasówek do sprawdzania.

I na tym koniec tych dobrych. Z mniej dobrych - mama była na badaniu uszu, okazało się, że uszy ma totalnie zalepione woskowiną (sprejów do uszu nie lubi, bo są tłuste) i zanim pogadamy o badaniu słuchu, trzeba te uszy jakimś cudem przewiercić, najlepiej u laryngologa. Prywatna wizyta pojutrze. Już się cieszę. Tia wiem, jak byłam cholernym małym bachorem, mama ze mną też latała po lekarzach. Nie jestem tylko pewna, czy po dwóch lekarzach tygodniowo. OK, niech będzie, że tak.

Z innych mniej dobrych - próbowałam ściągnąć mObywatela na telefon, bo nigdy nie mam przy sobie dowodu, i nie umiem. Zrezygnowałam za czwartym razem, w połowie tworzenia profilu zaufanego. OK, ja bez mObywatela na pewno do samej śmierci dożyję. Nie wiem, co szanowne Państwo uczyni z moim założonym do połowy profilem, może wyrzuci w cholerę. 

Z ostatnich mniej dobrych - już któryś raz próbuję znaleźć jakąś niewielką okazję do zrobienia czegoś dobrego i potrzebnego. I któryś raz szukam jakiejś akcyjki, znajduję którąś z kolei reklamującą się jako "prostą, łatwą i dla wszystkich" - i po przeczytaniu okazuje się, że albo jest pełna niejasności i przekrętów, albo oczekiwania osób wymagających (sic) pomocy kilkakrotnie przekraczają moje możliwości pomocy. O, lodówkę im kup, nówkę nofrost z kostkarką, najlepiej czterodrzwiową. Bo biedni są. Więc dziękuję bardzo i wychodzę z kolejnej strony internetowej z kolejną charytatywną akcją. I pewnie już permanentnie zrezygnuję z jakichkolwiek kolejnych potencjalnych charytatywnych akcji. Zniesmaczyłam się tylko.

Zresztą. Powodów do zniesmaczenia mam więcej. Jakbyś, Rivulet, miała jakieś złudzenia co do wczorajszego pierwszego czytania, to pytanie, któż znajdzie dzielną niewiastę, jest pytaniem czysto retorycznym. Przecież nie znajdzie nikt. Bo przecież dzisiejsze kobiety to lenie, zdziry i egoistki, i na dodatek żadna dzieci mieć nie chce, o. Jakoś tak było wczoraj na kazaniu.  Z ciekawostek, wczoraj usłyszałam też (w ramach ogłoszeń parafialnych) niezwykle słodką historyjkę na temat ofiarowania bodaj trzyletniej Najświętszej Maryi Panny na służbę do świątyni jerozolimskiej, z kategorii tych historyjek, co leżały zaraz przy opowiastkach o trzyletnim Jezusku lepiącym z gliny żywe ptaszki. Ornitologiczne ptaszki, dla wiadomości tego idioty-seksomaniaka, co tu zagląda. I tak se myślę cichutko, że oni sami się proszą, żeby się nie przejmować tym, co mówią, bo jak ktoś plecie tydzień w tydzień podobne dyrdymały, to na własne życzenie nie będzie traktowany poważnie. No a potem się dziwią, no.

Ech.

763.

13 komentarzy:

  1. Nie cierpię "Poematu o dzielnej niewieście" (u Rivulet w komentarzu już trochę sobie ulałam żółci). Zasuwanie od świtu do zmroku to nie jest mój ideał życia (chociaż Ty, zdaje się zasuwasz).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest _męski_ ideał kobiety, nie tylko w kulturze judaistycznej sprzed narodzenia Chrystusa. Do tego ideał kobiety hm udomowionej, służącej do roboty. Do miłości był (i jest) zupełnie inny ideał. W końcu który facet będzie kochał babę wiecznie ze szczotką w ręku? :P

      Usuń
    2. A wiecie, wczoraj nasz znajomy na homilii powiedział, że jak jest o kobiecie, to jest zawsze też o Oblubienicy Chrystusa, czyli ludzie Bożym (priests included). I jak m byc o nielenieniu się i niemarnowaniu talentów, to dotyczy to wszystkich. A nie tylko pań.

      Usuń
    3. A tego to jeszcze w odniesieniu do wspomnianej perykopy nie słyszałam. Nigdy. Ciekawe. On tak poważnie?
      A swoją drogą, niewiasta dzielna nie jest o nielenieniu się, tylko o socjalistycznym przodowniku pracy.

      Usuń
    4. W kontekście przypowieści o talentach to i o nielenieniu sie.

      Oczywiście, że poważnie.

      Usuń
    5. Tyle, że to nielenienie się polega na pracy od świtu do... drugiego świtu. Sorry, ale nie mam takiego obrazu Kościoła jakoś.

      Usuń
  2. OK dzięki. Oazie jeszcze wierzę, może dlatego, że nigdy nie miałam z nią nic wspólnego. :P Takie szlachetne choinki i wirtualne paczki właśnie pokonują mnie kalibrem wymagań. Nawet jeśli reklamują się "zrób świąteczną kartkę dla seniora", to po wczytaniu się w tekst wychodzi na to, że "kup mu nowe meble".

    OdpowiedzUsuń
  3. W tej choince chodzi o węgiel (tak, nieekologicznie).
    Te zbiórki na Afrykę, to są dobrze zainwestowane pieniądze w naukę ludzi, którzy chcą się uczyć. Opowiadali mi "nasi" czyli bii o rozmowie o marzeniach. Polacy mówili o podróżach, a Kenijczycy o nauce, studiach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozmowa o ekologiczności węgla trochę przypomina dyskusję o tym, czy bardziej ekologiczne są choinki żywe czy plastikowe. Każdy ma rację (i argumenty). Ale tam generalnie drogie rzeczy są do kupowania. Potrzdebne są akcje dla zwykłych ludzi: wrzuć dychę do słoika (90% ludzi może wrzucić dychę) i namaluj ręcznie kartkę z życzeniami. Nie od razu że jak dary, to w tysiące zł. Ok, w setki.

    OdpowiedzUsuń
  5. https://paczek.kapucyni.pl/
    Kapucyni pracujący w Afryce szczegółowo opisują, ile pieniędzy potrzeba i na co, i kiedy się czyta rzeczy w rodzaju "Ostatni rok i obecnie trwająca wojna na Ukrainie przyczyniła się do wzrostu cen żywności i dlatego w tym roku potrzebne jest trochę większe wsparcie. Jeden dobry posiłek w szkole to około 350 FCFA (nasze polskie 2,50 zł)", widzi się wyraźnie, że każda dycha może mieć znaczenie. Wspieram. Szczególnie w Wielkim Poście, ale zbierają przez cały rok.

    Wspieram też kilka innych - jak by to nazwać - dzieł miłosierdzia, ale o nich nie napiszę, bo zawsze zdumiewa mnie, że przysyłają mi potem gazetki o swojej działalności, jakieś drobne prezenciki, torebka nasion, saszetka herbaty - owszem, to za każdym razem wzrusza, ale jeśli przysyłają każdemu, kto wpłacił, to przecież robią się z tego poważne sumy, i powstaje niecne podejrzenie, że może nie zależy im aż tak na każdym groszu. A kapucyni nie przysyłają, no i dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie te kapucyńskie pączki przysłały mi chyba z pięć magnesów na lodówkę... ówczesna wartość tych magnesów przekraczała wtedy kwotę mojej hm darowizny.

      Usuń
    2. Coś takiego, oni też? :( Ale wygląda na to, że w ostatnich latach im przeszło. Może magnesy się skończyły :P

      Usuń