poniedziałek, 26 kwietnia 2021

wrrrrrrr łup łup łup!!!

 czyli generalnie dzień jak co dzień. Rano budzą mnie odgłosy remontu spod podłogi. Ogarniam się, sprawdzam, co u mamy, siadam do zajęć zdalnych. Od czasu do czasu w lekcje włącza się wiertara albo młotek. Kończę zajęcia, uzupełniam papirologię. Wrrrr. Łup łup łup. Wrrrrr. 

Sprawdzam, czy mam wszystko ogarnięte na dzisiejszą radę. Sprawdzam nadesłane w ostatnich dniach prace. Wrrr. Uciekam na dwór. Zimno od cholery, prószy śnieg. 


Dzięcioł zielony (nie, nie wrócę do domu, dopóki nie umarznę na amen albo nie będę musiała z przyczyn zegarowych).


Wiewióra, która jednoznacznie skojarzyła mi się z Kłapouchym kontemplującym :). (nie, nie wrócę do domu, jeszcze wcale nie jest mi tak zimno, no nie bardzo zimno, w każdym razie nie umieram :P)


Łabędź. Drugi siedział w trzcinach. O, to już wiem, gdzie rozważają miejsce na gniazdo... (tak, jest mi już bardzo zimno, ale łabędziowi w tej wodzie chyba gorzej, nie wracam).



Kolejna wiewióra. (nie, nie wrrrracam, na samo wspomnienie rrrrobi mi się trochę cieplej, wytrzymam :P)





Długo polowałam na pierwiosnka. Mierzyłam na głos. (Która godzina? Muszę zacząć wrrracać, bo nie zdążę na rrrradę...)


Jeszcze kos, który próbował śpiewać. Dość niepewnie.


Jeszcze kopciuszek. 

Jeszcze do bloku nie doszłam, już słyszę wrrrrr. Łup łup łup. Wrrrr. Nie ma bata, idę do mamy. Ugotowałam szybki obiad, zjadłyśmy. W tle wrrrr łup łup łup wrrrr, tyle że trochę cichsze (inny pion). Dochodzi piętnasta. Wchodzę do siebie. Wrrrr rozwala czachę. Udaję, że coś słyszę z zawartości rady online. Rada trwa trzy godziny. Wrrrr. Dyrektorka na chwilę wychodzi. Dziewczyny, puszczę wam coś - i włączam mikrofon. Łup łup łup wrrrrrr. :))) O, to fajnie masz. :P Tia, drugi miesiąc się kończy.

Osiemnasta. Usiłuję włączyć mszę. Wrrrr. Po gestach poznaję, jaki to moment liturgii, po minach celebransa, co akurat głosi. Miny wzniosłe i uduchowione, pierwsze kazanie na wstępie, drugie po ewangelii, trzecie przed błogosławieństwem. Wrrrr. Marzy mi się jedna dziennie msza w sieci bez upiększeń, bez wyjących organistek, recytowana, bez dodatków celebransa zakochanego we własnych słowach, czysta liturgia bez przekręceń, dodatków i udziwnień. Łup łup łup. Wrrrrr. 

Przed dziewiętnastą. Mail od mamy jednego ucznia, że ona prosi.... Łup łup. Odpisuję, załatwiam sprawę. Wrrrr. Uciekam do mamy. W tle wrrrr i wrrrr. Wracam przed dwudziestą, wrrrr i wrrr dalej dzielnie. Do dwudziestej pierwszej dziś. Tak, powinnam Bogu dziękować i przed sąsiadem układać wieńce kwietne, że nie do dwudziestej drugiej.
Szczerze: podłożyłabym sąsiadowi niewielką bombę, ale obawiam się, że to tylko przedłuży remont. :P 
Nie, nie mam pojęcia, co on tam tak wierci tyle czasu. 

6 komentarzy:

  1. Dominikanie Rzeszów spełniają twoje kryteria - msze o 7.00, 8.00, 12.00 i chyba 18.00 w dni powszednie. W niedziele też dużo opcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dziś rano oglądałem mszę od dominikanów z Jarosławia. No dobra, oglądałem głównie dlatego, że mój uczeń odprawiał i miałem ocenić liturgię. Msza była recytowana, z jednym tylko udziwnieniem przy błogosławieństwie.

      Usuń
  2. O 7.00 i 8.00 msza recytowana plus trzy sensowne zdania NT. czytań. W innych godzinach nie próbowałam, ale generalnie OP trzymają dobry standard liturgiczny i kazaniowy. Msza niedzielna ma sensowne kazania i ładną liturgię, w sensie, bez udziwnień. Chyba OP z zasady nie czytają listów biskupich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po roku oglądania mszy z różnych miejsc mogę pisać doktorat z udziwnień i przekręceń liturgii. :P

      Usuń
  3. A co sądzisz o tym miejscu https://www.youtube.com/watch?v=NQ0vd_NK3f4&ab_channel=CentrumOpatrzno%C5%9BciBo%C5%BCej-WotumNarodu ? (sam polecam ks. Piotra Celejewskiego i ks. Tadeusza Aleksandrowicza; specyficzny jest ks. Bartosz Kuczmarski mówi strasznie topornie, ale ma dobre pointy).

    OdpowiedzUsuń