autumnbucket list

autumnbucket list

wtorek, 4 listopada 2025

jeszcze cmentarz

 



I jakże ja mogę mieć dość. Pracy, jeżdżenia z mamą, która w tym roku ma ambicję odwiedzenia absolutnie wszystkich lokalnych cmentarzy, syfów na pysku, które nie zdążą się podgoić, a już wyskakują kolejne, kataru, pierdyliona niezałatwionych na czas spraw, perspektyw jakichś durnych spotkań towarzyskich, na które nie mam ani grama ochoty, ale nie wypada nie pójść, oczekiwań mamy, że będę przypominać bratu, że ma zapłacić od swojej własności podatek gruntowy - i tak bym mogła wymieniać do rana. Mam ochotę usiąść choćby na kiblu i wrzasnąć na cały głos, że już nie mogę. Że od lat mam już tak dość, że najchętniej bym znikła, a co najmniej zamknęła się w jakimś spokojnym miejscu, gdzie przez dwa dni nikt by nic ode mnie nie chciał. Gdzie mogłabym mieć syf na syfie, na tym jeszcze jeden syf i tak dziesięć pięter, i nikomu by to nie przeszkadzało. 

A jutro perspektywa pierwszej połowy dnia w pracy, potem biegiem, żeby zdążyć z obiadem, biegiem na autobus i wycieczka na kolejny cmentarz. Mama, zdaje się, zbiera odpusty jak pokemony. A potem zapiiii do ciemnej nocy (a o ciemną noc u nas teraz nietrudno), żeby się na jutro do roboty przygotować. I tak ciągle i wiecznie i do usranej śmierci. A ja już naprawdę grama siły nie mam. Siadam na tym kiblu i wrzeszczę, bo jak wyjdę i zamknę drzwi, to będę musiała się tylko uśmiechać. I przepraszać, że żyję i że mam syfy na pysku. Że w ogóle mam pysk. Po cholerę mam pysk, pytam. 

Auuuuuuuu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uprzejmie proszę jakoś podpisywać komentarze. Istnieje ryzyko, że niepodpisane komentarze będę konsekwentnie ignorować.