poniedziałek, 1 stycznia 2024

nowy

 Zaczął się fajerwerkami





a skończył się śniegiem. Mokrym. Przechodzącym w deszcz.

Pomiędzy tymi dwoma było zimno i mokro. Ogarnęłam świąteczny obiad, trochę zdjęć uporządkowałam, posiedziałam z mamą, zajrzałam do rzeczy pracowych - jutro mam jeszcze dzień dyrektorski, wracam w środę, za to z przytupem. Więc jutro spędzę uroczy dzień na przygotowaniu do pracy i do... wpuszczenia księdza po kolędzie. Bo w środę nie zdążę nic zrobić już. A posprzątać jednak trzeba.

Marzę o dniu, w którym nie będę musiała już nigdy więcej iść do pracy. I żal mi tych dzieci, że muszę ich uczyć, jeśli tak strasznie mam już tego dość. I dlatego wypalony nauczyciel naprawdę powinien móc iść na emeryturę po 30 latach przy biurku, a nie jechać na siłę i psuć robotę, i niszczyć te biedne dzieci. Może ktoś by to w końcu wziął pod uwagę jednak pliz. 

805.

2 komentarze:

  1. Po powrocie z północowego spaceru wywaliłam tonę zdjęć fajerwerków. Zostawiłam cztery 🤣. I rozumiem zwierzątka. Jakby tak były fajerwerki bez huku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba wirtualne. Bo laserowe byłyby jeszcze bardziej szkodliwe. Chyba.
      Powinny być wyznaczone miejsca na fajerwerki i poza nimi zakaz. Całkowity. Kto chciałby oglądać, wiedziałby, gdzie ma iść. A kto nie, wiedziałby, gdzie nie iść.
      A dla dzikich zwierzątek w ogóle robimy za dużo świateł, tak na co dzień.

      Usuń