piątek, 12 stycznia 2024

a dziś trochę werbalnie

 jednak... 

Generalnie to nic się nie dzieje, skacze ciśnienie i skacze temperatura na zewnątrz i ta moja chyba też - problemy z termoregulacją nie ustępują, nie wiem, czy nie trzeba będzie sięgnąć po jakieś bardziej skondensowane preparaty czerwonej koniczyny :P, ale nawet cenę trzykrotnego budzenia się z gorąca każdej nocy warto zapłacić, byle tylko mieć z głowy całą resztę dysestetyki cyklowej... :P O zmęczeniu nawet i pisać nie warto. Cena naprawdę okazyjna, byleby w końcu pozbyć się tych całych babskich rozkoszy. 

Poza tym czytam jeszcze raz Twoją książkę, Kawo-z-m., tą o czytaniu Pisma Świętego - i tym razem robię komentarze długopisem głównie na marginesach, bywa, że między linijkami. Generalnie na przyszłość szersze marginesy poproszę. W ogóle książki powinny być bardziej interaktywne i zostawiać więcej miejsca na ekspresję własną czytelnika, nieprawdaż? :))) Taktaktak, napiszę rezenzyją na blogu, jak się ogarnę. Parę rzeczy mi się przy okazji krystalizuje, na przykład po 52 latach żywota doszłam w końcu, co dla mnie oznacza "mieć relację z Bogiem". Otóż. Mam wrażenie, że oznacza to tyle, co "uznać, że Bóg Jest realną Osobą, zupełnie odrębną i zupełnie inną niż ja, i czasem się do tej Osoby odzywać, uznając, że i tak nie jestem w stanie do końca Jej reakcji zrozumieć ani przewidzieć, chociażby w tym, czy mi Odpowie, czy nie." Relacja z Bogiem, w każdym razie moja, przypomina mi trochę relację z autystą, ale takim prawdziwym, niemówiącym. Mam takiego w rodzinie. W 99,99% naprawdę nie wiem, o co mu chodzi, czy on mnie słyszy, czy rozumie, czy go w ogóle obchodzi, że ja tu jestem i coś do niego mówię - i nigdy nie wiem, czy zareaguje ani jak. Ale uznaję, że jako osoba jest wolny, jest dla mnie ważny, mówię do niego, bo w jakiś tam sposób go kocham, spędzam z nim trochę czasu, traktuję go poważnie i z szacunkiem, nigdy nie zrobię mu krzywdy, nigdy nie zagram przeciw niemu - ot i cała relacja. Z Bogiem i ze mną też jest jakoś tak...

Poza tym dziś wschodzące słoneczko oświeciło szczygły


sroczkę


gawrona


i gile.



Zdumiewa mnie, że gawrony już kręcą się przy gniazdach, jakby miała być wiosna. Wczoraj widziałam dwa samce kosów ewidentnie wyganiające się nawzajem z granic terytorium.


A dziś przeleciały mi nad głową klucze powracających na północny wschód chyba dzikich gęsi?




czyli wiosna za pasem?

816.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz