ma dużo pustych kart na przyszłe przedświęta. Na zapełnionych kartach jest trochę tekstu, parę przepisów, ale głównie zdjęcia. Dokumentujące.
Może z latami zdjęć będzie więcej, może ktoś przejmie dokumentowanie, może ktoś będzie oglądał - a może nie. Pewnie tego nie będę wiedzieć.
Dziś kolejny ciężki dzień, na mniejszej, normalnej już ilości tabletek przeciwbólowych. Naprawdę mam tego najszczerzej dość. Ile jeszcze, z dziesięć lat czy trzydzieści? :P Ale uprzedzam, że jak w Niebie baby też miesiączkują, to ja Ci na pewno coś powiem, Zobaczysz.
Pod nogami dalej pełno wody z topniejącego śniegu. Wychodząc dziś na zakupy poczułam się, jakbym weszła do wielkiej rozmrażającej się lodówki Mińsk, wszędzie zimno i wszędzie leje się woda, a najwięcej tej wody na dnie. Żeby było śmieszniej, temperatury u nas cały czas na plusie.
Ferie powoli zbliżają się ku końcowi i nie uwierzycie, mimo ferii ten styczeń tak mi się ciągnie, jakby nigdy się miał nie skończyć i dużo bym dała, żeby w końcu zaczął się luty. :P
502.
Widzę, że nie tylko ja dokumentuję choinki :). I robię zdjęcia pierniczkom. Pierogom nie, bo u nas nie ma pierogów. Ale gdyby były, to je pewnie też bym liczyła...
OdpowiedzUsuńLiczenie jest logiczne, bo trzeba wiedzieć, ile na osobę i ile jednorazowo na stół. :)
UsuńŚwietny pomysł z tą dokumentacją świątecznych dokonań. Moje zdjęcia choinek poniewierają się gdzieś w plikach w komputerze. Pierogi też liczę. zazwyczaj wychodzi około setki :) i dlatego robię je tylko na Święta. W tym roku liczyłam czas - robienie nadzienia, ciasta pierogowego i lepienie pierogów - 5 godzin. Byłoby jeszcze dłużej, ale na szczęście do lepienia miałam pomocniczki.
OdpowiedzUsuńostatnio też robię pierogi tylko na święta, faktycznie zajmują kawał czasu, chociaż do setki w tym roku nie doszłam.
Usuń