poniedziałek, 9 stycznia 2023

dlaczego jestem zmęczona

 proszę bardzo, konkretny przykład. Po gościach został nam gar wywaru mięsno-jarzynowego, taka zupa baza. Wychodząc do pracy rano rozmroziłam uszka, a w lodówce u mamy stał w butelce gotowy barszcz, taki do dolania z koncentratu. Mówię mamie: nic nie rób, jak przyjdę z pracy, to zrobimy, wszystko jest, to będzie moment. Przychodzę. Okazało się, że mama właśnie dolała sok z porzeczki do (zimnego) wywaru na zupę. Bo już minęła 13.00 (minutę temu), a sok też był w butelce. Nieważne, że w dwa razy większej niż koncentrat barszczu i na innej półce w lodówce, a w ogóle to koncentrat wlewa się na wrzący wywar. 

Rosół z pokaźnym dodatkiem porzeczkowego słodzonego soku okazał się do wylania, obiad trzeba było kombinować od nowa. Ja wiem, że to głupoty. Tylko że jak to kolejna w ciągu tygodnia, to mam chyba prawo mieć dość. Tyle razy proszę, mówię, tłumaczę, a mama i tak zrobi swoje. A obrywam ja. Bo za dużo wody wlałam do czajnika, bo ona chciała mało, tylko zapomniała mi powiedzieć... i tak wiecznie coś. Jak zmywam, to za dużo wody się leje. Najlepiej zmywać na sucho albo może popluć i wytrzeć czy wystawić na deszcz? 

Tak wiem, zmęczona jestem i rozgoryczona. Ale nie jest łatwo być tym najgorszym dzieckiem w rodzinie. I jedynym, które jest pod ręką. I pod jęzorem. I nie ma możliwości ucieczki. I nie liczy się, że wytrzymałam dwadzieścia razy, tylko jak za dwudziestym pierwszym się odwinę, to mam grzech, tak? 

Poza tym umarła Pani E., miała raka na trzustce, córka koleżanki mamy, ale starsza ode mnie przynajmniej z dychę. Jej mama, koleżanka mojej, żyje, jest w jakimś domu opieki i nie podejmuje prób samodzielnej egzystencji, prawdopodobnie z rozczarowania ogólnie pojętym życiem i tym, że na starość jej świętej pamięci już córka nie miała siły się nią zająć. Nie wiem, czy w ogóle powiedzą jej, że umarła. 

Próbuję się modlić za to całe towarzystwo, ale pełno we mnie pretensji, żalów, rozgoryczenia. Widzę to i to nie jest dobre. Tyle że zwyczajnie nie daję rady. 

Tymczasem przede mną kolejny szkolny papir do wypełnienia. A dopiero skończyłam sprawdzać prace. A liczy się, że pracowałam do 12.30, tak?

488.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz