żeby napisać tego posta i nie pomarudzić, hm?
Fakty: wyjazd z mamą do Lbl do lekarza, nawet taksówką, jest męczący i wymaga wiele sił, cierpliwości i zdolności robienia kilku rzeczy naraz... Mam tylko nadzieję, że już idzie wiosna, że następnym razem nie będzie trzeba zawijać się w aż tyle ciuchów, czekać godzinę pod przychodnią w - jakby nie patrzeć - minusowych temperaturach i przeskakiwać przez kałuże śniegowego błota. Że mamie nie zechce się pić, a ja dopilnuję zakręcenia butelki, nie zaleję siatki i nie zamoczę taksówkowego siedzenia - nie, to niemożliwe :P. Tak czy siak, ja mam dość i mama też chyba padła. Zaraz sprawdzę, co u niej...
A poza tym, no poza tym po prostu boję się jutra. Szczęśliwy człowiek, który ufa Panu, ok. Ja Ci jeszcze ten jeden raz ufam. Ale oświadczam tu i teraz przed całym internetem, wszystkimi świętymi i aniołami: jeśli nie Dotrzymasz Słowa (choćby dzisiejszego, że jeśli będę przestrzegać przykazań, to Będziesz mnie Chronił) - jeśli nie Dotrzymasz, to Będziesz mnie przynajmniej Reanimował (a może i Wskrzeszał). Zobacz, naprawdę nie mam już sił. Ile można walczyć i wiecznie przegrywać? Chcę tu napisać jutro: chwała Bogu Jedynemu, który Czyni wielkie rzeczy - nawet jeśli w życiu wszystkich innych te wielkie rzeczy są normą, otrzymywaną tak ot, bez jednej prośby. Chcę tu napisać jutro: tak, Izajasz miał rację, jak ptaki latające, jak orły Gondoru, tak Pan Zastępów Ochronił Jeruzalem, Obronił, Ocalił, Oszczędził i Wyzwolił... I że właśnie jutro. w _ten_ dzień. Gdybyś jutro, akurat jutro, Stanął po ich stronie, jakże gorzkie by to było, Rozumiesz?
Błagam, nie Rób mi tego.
Tia wiem, nikt mi tego nie wytłumaczy...
Z podartych już na amen spodni z czarnego sztruksu, pudełka po walentykowych rafaello z zeszłego roku :P i paru trinketów (jak powiedzieliby Anglicy) czy może dupereli (jak powiedziałby Polak) może powstanie pojemnik na rzeczy do szycia.
Takie patriotyczne te wzorki wychodzą... Fajny recykling!
OdpowiedzUsuńJa tam nie za bardzo szyję, ale przeprowadziłam moje szyciowości do kilku szufladek wąskiej biurowej komódki, którą mi syn zostawił w spadku...(poza pudełkami, w których trzymam muliny na tzw bobinkach). Trudno uwierzyć, ze kiedyś mieściłam się w niewielkim drewnianym pudełku.
Ja też nie za bardzo szyję, to na mulinę, nożyczki, szpilki, igły i takie tam, jak idę do mamy i siedzę z nią, to zabieram i wyszywam.
UsuńW szafce mam jedną półkę z tkaninami i jedną z muliną.