niedziela, 27 września 2020

dzień w deszczu i w papirach

 najpierw zaspałam, potem nie mogłam oprzytomnieć, nieprzytomna oglądałam mszę, stukałam tabelki i święte oficjum, obudziła mnie dopiero druga kawa po obiedzie. Potem znowu stukałam tabelki i w zasadzie to wylazłam na prostą... chyba. 

Kwarantanna M. w toku, zorganizowanie jej w miarę wygodnego i bezpiecznego miejsca poza domem rodzinnym wymagało trochę czasu i zachodu - jej koleżanka, na przykład, musiała męża z dziećmi wysłać do rodziny na komorne, żeby sama w mieszkaniu zostać... no ale. Teraz czekamy. 

Neony poprosiły o wykrzyżykowanie kolejnej Trójcy, nie wiem czy podtrzymają zamówienie po mojej informacji zwrotnej, że to potrwa ze 3 lata? Co będzie za 3 lata, Panie? Dotrzymasz Słowa, Poprowadzisz Obietnicę? Chciałabym Ci ufać, chyba nie umiem. 


To ty odmawiasz tych różańców więcej niż ojciec Pio - usłyszałam dziś zdumiony komentarz :P. Tia, odśmiałam się w odpowiedzi, tyle że on ma lepszy PiaR :). I wiem, Panie - kolejny cukiereczek, którego wcale nie musiało być. Może taki maleńki jak te miniowocowe :), jak groszki z dzieciństwa, te z tuby... ale zauważyłam, wysysam słodycz do dziesiątego dna :P. Jak pszczółka na hipoglikemii :P.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz