kolejny trudny dzień. Praca. Mama i jej badanie (wyniki jutro). Mycie okien u mamy, pranie zasłon. Wieczorna msza przy chyba setce strasznie śmierdzących lilii. Zauważyliście, że lilie w dużym stężeniu śmierdzą jak niedomyty żul? :P A jak alergik siądzie nie daj Boże z przodu, to osoba układająca kwiaty może potem za zabójstwo odpowiadać :P. No i łażę kaszląca, smarkająca, podpuchnięta. Syfy powoli się goją, nie wiem, co moje nerki na tą ilość lekarstw, no ale.
Może dziś się wyśpię.
590.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uprzejmie proszę jakoś podpisywać komentarze. Istnieje ryzyko, że niepodpisane komentarze będę konsekwentnie ignorować.