praca, zakupy, przygotowanie lekcji, jakieś gotowanie, takie tam.
Chyba jutro kupię marchew i będę chrupać na surowo. :P Mam ostry niedobór marchwi w organizmie. Chodzi mi też po głowie zrobienie płóciennych zawijek na kanapki. W pudełku na drugie śniadanie kanapki rozwalają się na czynniki pierwsze, a pakowanie ich w folię i pojemnik nie ma sensu. Po to jest pojemnik, żeby nie pakować w folię. A metodą prababek zawinąć w płótno zawsze można.
Poza tym hormony mi dają znowu :( i ja już naprawdę nie mogę. W sklepie... nie dość, że po drodze zmokłam jak kura, zgubiłam listę z zakupami (musiałam ją mokrą ręką wygarnąć gdzieś z kieszeni) - to jeszcze w połowie zakupów (z rekonstruowanej mozolnie w pamięci listy) zwinęło mnie z bólu jak rzadko kiedy. Piszę to z grubsza co miesiąc, ale naprawdę babą się jest za karę. I mam szczerą nadzieję, że po zmartwychwstaniu przynajmniej miesiączkować mi nie każą. :P
Naprawdę, czy człowiek nie mógłby się rozmnażać jak taka stułbia czy pantofelek? No ale w sumie nie wiem, może pączkowanie i podział komórki też boli... tyle, że to o tyle sprawiedliwszy sposób rozmnażania, że nie faworyzuje facetów. Też by musieli pączkować albo się dzielić, a co. Tylko ile miliardowych biznesów tego świata by upadło, gdyby człowiek nie musiał się rozmnażać płciowo... :P I może trochę mniej ludzkiej krzywdy byłoby na świecie?
574.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uprzejmie proszę jakoś podpisywać komentarze. Istnieje ryzyko, że niepodpisane komentarze będę konsekwentnie ignorować.