zaczęła mi się w tym roku wcześnie.
Wstałam. Blokowisko zasłaniało wschodzące słońce, świat odbijał je jak lustro.
Po mszy poszłam na prawdziwie wiosenny spacer - relacja na ważce zaraz będzie.
A potem zrobiłam obiad, zjadłyśmy, przygotowałam lekcje i padłam. Gdybym mogła zasnąć i spać do rana, pewnie bym spała. No mama zgłosiła trzy drobne awarie, trzeba było wstać i zbawiać świat :P, i jakoś się rozchodziłam...
Z głębszych - a może tylko twardszych :P przemyśleń dzisiejszych: czuję w sobie powołanie do bycia tym kamieniem, co będzie wołać, jak wszyscy inni przestaną. No. Więc, zdaje się, mam jeszcze trochę czasu.
1172.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uprzejmie proszę jakoś podpisywać komentarze. Istnieje ryzyko, że niepodpisane komentarze będę konsekwentnie ignorować.