czy oba?
Załatwiłam rezygnację ze starego internetu, nie do końca przekonana, że naprawdę nie będę tego żałować :P - i wiecie co? Przy okazji znalazłam najlepszy sposób na zatruwających życie interesantów. Należy po prostu założyć biuro na wysokim piętrze i wyłączyć windę. :P Po pokonaniu schodów byłam jedynym interesantem na tą całą armię nudzących się na wysokościach pracowników.
A mama wymyśla coraz to nowe miejsca, które jeszcze należy posprzątać. Bez ładu i składu, bo dół już był czysty, teraz przy pucowaniu góry znowu kapie/prószy się i dół trzeba sprzątać kolejny raz...
Z pomysłów na Wielki Post i inne hm czasy zakazane: a gdyby zrobić tak, że wcale nie odmawiam sobie przyjemności, ale równocześnie ich cenę (czyli drugie tyle) przeznaczam na pomoc komuś? A jeśli sobie już czegoś odmawiam, to wrzucam do skarbonki równowartość tego? Może wtedy okazałoby się, że jednak warto sobie czegoś odmówić? :P Bo to się kalkuluje? :P
1169.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uprzejmie proszę jakoś podpisywać komentarze. Istnieje ryzyko, że niepodpisane komentarze będę konsekwentnie ignorować.