i czy za każdym razem i o wszystko naprawdę muszę Ci robić awanturę? Naprawdę?
Jak się (na piśmie) poawanturowałam, to hydraulik przyszedł i zimna woda (razem z ciepłą) w kranie jest. Za to panowie, którzy mieli mi robić internet, zadzwonili, że dziś nie przyjdą, może uda się w poniedziałek. Do tego nie możemy znaleźć klucza od piwnicy. A żeby było śmieszniej, mama nie może też znaleźć składników ikonostasu ze swojego biurka (miała tam cały rządek świętych obrazków - zdjęła je, jak zaczęło się kurzyć, i nigdzie, ale to nigdzie ich nie ma. Może są razem z kluczem od piwnicy?). Za to u siebie w mieszkaniu, w swojej szufladzie znalazłam nie wiem jakim cudem pudełko z koralami mojej mamy. Przyniosła je nie wiem kiedy i nic mi nie mówiąc. Hm, gdzie mogła zanieść te inne zgubione rzeczy?
Do tego znowu mam dwa nowe syfy. A już kilka dni nie miałam.
Marzy mi się trzaśnięcie drzwiami i dziesięciodniowy łikend. Ale bez wpuszczania kogokolwiek, rozmawiania z kimkolwiek, widzenia kogokolwiek, zajmowania się jakimikolwiek sprawami. A fachowcom wszelkiej maści za przekroczenie progów domu mego - śmierć. :P
PS. A co mi tam. Święty Antoni, znajdź proszę klucz od mojej piwnicy i obrazki mamy, nie bądź wiśnia ani łoś. Dziękuję. Uprzedzam, że o wynikach znajdowania lub nie :P będę informowała publicznie na blogu, więc wiesz, lepiej niech się znajdą. :P
1163.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uprzejmie proszę jakoś podpisywać komentarze. Istnieje ryzyko, że niepodpisane komentarze będę konsekwentnie ignorować.